No i doczekałem się swojego największego pozytywnego zaskoczenia tego roku.
Do seansu „Alphy” Julii Ducournau podchodziłem jak pies do jeża – po fatalnym „Titane” moje oczekiwania były malutkie, a negatywne opinie z Cannes jedynie podsycały obawy. Nic bardziej mylnego, „Alpha” to kino dogłębnie poruszające, które imponuje na wielu poziomach.
Ducournau nie bierze jeńców i od początku stawia na odważne wybory artystyczne zestawiając ze sobą światy sztuki oraz lęki związane z narastającą epidemią (AIDS, ale i nie tylko). Podczas seansu wielokrotnie zbierałem szczękę z podłogi widząc jak francuska reżyserka kreuje bezkompromisową wizję artystyczną, która pod maksymalistyczną formą (chociażby muzyka podbijająca dramatyczne sekwencje) kryje w sobie intymną opowieść o rodzinie w duchu Hirokazu Koreedy.
Przed festiwalem chyba ostatnią rzeczą, którą przewidywaniem było określenie nowego filmu Ducournau jako najbardziej czuły obraz tego roku. No cóż, życie (i kino!) potrafi zaskakiwać. Koniecznie łapcie ostatni seans na BNP Paribas Nowe Horyzonty.
Na festiwalach uwielbiam odkrywać perełki poukrywane w bocznych sekcjach. Jedną z nich jest chilijskie „Tajemnicze spojrzenie flaminga”, o której wiedziałem przed seansem tylko tyle, że wygrało przegląd Un Certain Regard w Cannes.
Już od pierwszych kadrów twórca dał mi do zrozumienia, że mam do czynienia z niezwykle przemyślaną konstrukcją opowiadania obrazem emocjonalnie wybrzmiewającą w zaproponowanym temacie queerowości. Lata 80., chilijska wieś i 11-letnia Lidia dojrzewająca wśród transseksualnych kobiet, której matka choruje na niezidentyfikowaną chorobę (choć widz od początku przeczuwa, że chodzi o AIDS).
Debiutujący reżyser Diego Céspedes z czułością obserwuje swoje bohaterki zderzone z tematem homofobii, ale i lęku przed tajemniczą zarazą dziesiątkującą ich społeczność. Jego filmowa ręka kieruje uwagę na drobne gesty, chwile intymności, a wszystko to skąpane w pięknie chilijskiego krajobrazu. Absolutnie warto zatopić się w tym świecie i dać się otulić w cieple tego kina.
Albert Serra, reżyser mojego ukochanego Pacifiction, wraca – tym razem z filmem dokumentalnym. I jak to Serra – robi to totalnie w swoim bezkompromisowym stylu.
Popołudnia samotności dokumentują kilka dni z życia Andresa Roca Reya – wielbionego peruwiańskiego torreadora.
To nie będzie łatwy seans. Podczas trwającego właśnie BNP Paribas Nowe Horyzonty ludzie wychodzili z kina grupkami – po każdym kolejnym starciu torreadora z bykiem. Serra ustawia kamerę blisko – niemal za blisko. Nie daje nam uciec. Patrzymy w oczy bykowi. Widzimy momenty, których wolelibyśmy nigdy nie zobaczyć. Jedna z najbardziej brutalnych i odrażających rzeczy, jakie człowiek wciąż robi – i to ku własnej uciesze.
Dla wielu będzie to najbrutalniejszy film, jaki widzieli. I przypomnę: to dokument o legalnym „sporcie”, a nie o jakimś podziemnym procederze.
Ale jeszcze bardziej uderza co innego. Fasada. Maska. Społeczna rola.
Andres Roca Rey nie prowadzi w filmie ani jednej normalnej rozmowy. Z nikim. Przez cały czas obserwujemy go w napięciu – z twarzą zastygłą w jednym wyrazie. Otoczony swoimi klakierami, którzy do granic absurdu powtarzają: „jakie on ma wielkie jaja”. Wożony autem jak król. Ubierany jak lalka. Z boku – scena, w której jego „mundur” układają na nim niczym ciało manekina: tu podciąga mu rajtuzy, tu dopina mu guziki, tu unosi go za pas, jakby był manekinową panienką.
To wszystko wygląda jak teatr. A bohater jakby dawno już nie pamiętał, co jest sceną, a co życiem. W pewnym sensie jego egzystencja została całkowicie zdominowana przez rolę – nie ma już „człowieka za maską”, jest tylko funkcja. Torreador. Ikona. Wydmuszka.
W tym filmie nie zobaczymy ani jednego ujęcia na publiczność. Serra nie daje nam tej ulgi. Zamiast tego zostawia nas – widzów – w roli publiczności. To my mamy patrzeć. My mamy się przyjrzeć – nie tylko brutalności widowiska, ale temu, co dzieje się wokół niej.
Film nie daje łatwych ocen. Ale zostawia trudne pytania – o moralność, system i rolę, jaką każdy z nas gra. Bo łatwo jest ocenić jednostkę. Trudniej zobaczyć mechanizm.

