To był kolejny bardzo udany dzień na 6. American Film Festival. Coraz więcej zaczyna zwiastować, że ten festiwal przebiegać będzie do końca pod znakiem jednego słowa: JAKOŚĆ. W trzecim dniu imprezy postanowiłem się przyjrzeć wielkim postaciom popkultury: Marlonowi Brando i Brianowi Wilsonowi.
Słuchaj Marlonie to jeden z najbardziej nietypowych i najlepszych dokumentów, jakie widziałem w ostatnich latach. Trochę zrobiony w stylu Amy, nie ma w nim tutaj typowej narracji. O wydarzeniach na ekranie opowiada…sam Brando w formie odtwarzanych, nigdy nie słyszanych nagrań. Z owych nagrań wyłania się obraz człowieka, którego nie znaliśmy – Brando nie jest tutaj przedstawiony jako rozkapryszona, trudna do zniesienia gwiazda, która nie uczyła się tekstów. Jego obraz jest tutaj daleko bardziej empatyczny. Brando w filmie to fascynujący bohater, człowiek wielce wrażliwy, zaangażowany w życie społeczne i polityczne, ale co najważniejsze kochający sztukę, której się poświęcił. Czy mogło to wypaść bardziej wiarygodnie, niż z jego osobistej perspektywy?
Love & Mercy to z kolei bardzo interesująca, również nietypowa biografia Briana Wilsona, twórcy i głównego muzyka The Beach Boys. Debiutujący reżyser Bill Pohlad opowiada jego historię z dwóch perspektyw czasowych – młodego Briana, który pozostaje niezrozumiany przez swoich towarzyszy z zespołu i popadającego coraz mocniej w chorobę psychiczną oraz starszego, który pozostaje pod wpływem manipulującego nim terapeuty Eugene’a Landy. Najważniejsze: obydwie perspektywy są prezentowane w sposób wiarygodny, a co najbardziej istotne równy. Co prawda Pohlad kilka razy „popłynął” w metafizyczne impresje, które nieco psują realizm historii. Jednak nie traci ona całości mocnego wydźwięku. Pohlad opowiada w sposób niezwykle inteligentny, z jednej strony zabawny, z drugiej wyjątkowo poruszający. Poza tym wyśmienicie prowadzi aktorów, co tym bardziej zaskakuje w przypadku debiutanta. Paula Dano, Johna Cusacka i najlepsza Elizabeth Banks dają popis umiejętności. Szczególnie pozytywnie zaskakuje Cusack, którego trudno ostatnio spotkać w roli na miarę jego talentu. Z kolei Banks powinna powoli szykować się na ceremonię oskarową, na której może powalczyć o Oskara dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Wielkie role w świetnym, prawdziwym filmie.
Dwa podejścia do postaci popkultury, dwie wielkie postaci, dwa udane filmy. Jakość!