6. American Film Festival: „Steve Jobs” i podsumowanie

Steve Jobs okazał się bodaj idealnym zamknięciem 6. American Film Festival. Film Danny’ego Boyle’aAarona Sorkina to kino doskonale pokazujące, że tegoroczna edycja była nieomal skrojona na miarę.

Boyle i Sorkin mieli przed sobą dość trudne…a nie przepraszam prościutkie zadanie, żeby wymazać z pamięci widzów Jobsa z Ashtonem Kutcherem. Gorzej być przecież nie mogło. Z drugiej strony jednak mieli trudne zadanie stworzenia realistycznego portretu człowieka-ikony, legendy jeszcze za życia, zakończonego zresztą przedwcześnie. Konwencja wybrana przez Sorkina tego nie ułatwiała – pełny obraz Jobsa na podstawie trzech prezentacji, które przygotowywał (Macintosh, Next, iMac) brzmi jak droga pod górkę na własne życie. I co? I się udało i to jak! Recepta na sukces okazał się prosta – doskonale napisany scenariusz, bardzo sprawny reżyser i solidna obsada. Niby wszystko jasne. Jednak nawet przy takich nazwiskach, nie ma nigdy gwarancji, że się powiedzie. Wygląda na to, że przy filmie Steve Jobs osobowości Sorkina, Boyle i szczególnie Michaela Fassbendera zgrały się w jedno ciało. Jeśli dołożyć do tego Winslet, RogenDanielsa na drugim planie, to możemy powoli zacząć rozdawać Oskary. Znakomite kino!

Taki samym sformułowaniem można byłoby podsumować cały 6. American Film Festival. Ośmielę się stwierdzić, że nie byłem jeszcze na żadnym, tak konsekwentnym pod względem jakościowym festiwalu we Wrocławiu, a brałem udział już w ośmiu Nowych Horyzontach i teraz sześciu American Film Festival. W trakcie mojego pobytu na festiwalu zdarzył się jeden rzeczywiście słabszy dzień, w którym nie było za bardzo czego oglądać. Jednak abstrahując od tego maleńkiego rozczarowania, nie mogę sobie przypomnieć słabego, czy nawet przeciętnego filmu na 6.AFF. Niech swoistym testamentem tego festiwalu będzie fakt, że jednym z najgorszych filmów, o ile można coś takiego powiedzieć, okazała się wciąż bardzo dobra Mistress America Noaha Baumbacha. Sekcję Spectrum wygrał najlepszy z tych obrazów, które oglądałem czyli genialnie rozbrajający Dope. American Docs, którego widzem w tym roku nie byłem, zwyciężył TransFatty Lives. Liczę na to, że obydwa filmy, jak i dużo więcej znakomitych przykładów amerykańskiego kina niezależnego, uzyska dystrybutorów, bo jak to w rozmowie ze mną powiedziała dyrektor artystyczna American Film Festival Urszula Śniegowska Ten festiwal powinien być odpowiedzią na popcornowe blockbustery. Podczas tej edycji kandydatów do takiej rywalizacji znalazło się co najmniej kilku.

Warto wciąż patrzeć na kino amerykańskie. My, Europejczycy snobistycznie lubimy oceniać nasze, rodzime filmy jako o wiele lepsze. Czy tak zawsze jest? Ten festiwal najlepiej odpowiada, że nie.

Zapomniałbym – ocena filmu Steve Jobs:

Stasierski_8

I zdjęcie ze zwycięzcy Spectrum – Dope:

dope 1

Zapraszam za rok do Wrocławia na 7. American Film Festival!

Maciej Stasierski

Start typing and press Enter to search