Chyba nie ma miłośnika kina, który nie znałby choćby jednego filmu Christophera Nolana. Siła tego twórcy jest niebagatelna, od samego początku swojej kariery zwrócił na siebie uwagę. Nikt inny nie potrafi robić tak sprawnie kina mainstreamowego. Można byłoby powiedzieć, że Nolan jest wręcz twórcą nowego gatunku monumentalnego kina mainstreamowego z ambicjami. Oczywiście nie mówię tutaj o jego początkowych filmach – thrillerach Following, Memento i Bezsenność – które były filmami tyleż oryginalnymi, ile skromnymi. Kariera monumentalisty rozpoczęła się dla Nolana pierwszą częścią trylogii Mrocznego Rycerza. Najbardziej twórczo rozwinął się jednak w filmie innym. W filmie, który jest bohaterem tego artykułu.
Przypomnę fakty – jest rok 2006. Do kina niemal równolegle wchodzą dwa filmy o tej samej tematyce. Iluzjonista Neila Burgera i Prestiż Nolana. Niby to samo, a jednak coś te filmy różni. Jedno słowo: jakość. Burger pięknie kręci, ale nie ma za bardzo czego nakręcić, bo też jego historia jest przeciętniacka i nudna, a ratują ją Norton i Giamatti. W tym samym czasie Nolan kręci też pięknie (pierwsza nominacja do Oskara dla jego operatora Wally Pfistera), ale widać w jego filmie myśl prawdziwego filmowca, swoiste filmowe mięso, tę genialną fabułę, klimat. Ma też Nolan do dyspozycji parę aktorów, którzy zjadają ekran na pierwsze danie – Hugh Jackmana, który nigdy wcześniej i nigdy później nie był lepszy, oraz Christiana Bale’a, z którym Nolan rozumie się bez słów. Ma też sir Caine’a i Pana Bowie’ego w rolach drugoplanowych, ma w końcu piękne Scarlett Johansson i Rebekę Hall. Jednak najważniejsze, co ma Nolan, a nie ma Burger, jest w tym wszystkim wyjątkowo proste. Ma Nolana! Jest nim, tym najbardziej inteligentnym reżyserem mainstreamu, znającym swoje słabe i dobre strony, wykorzystującym tylko te drugie. Robiącym na ekranie magię, a tego właśnie oczekiwaliśmy z takiej historii jak Prestiż. W Iluzjoniście było dużo…iluzji, ale zero prawdy. W Prestiżu była prawdziwa magia, jakby nie trąciło to stwierdzenie oksymoronem. Chyba już wiecie dlaczego cenię ten film wyżej niż Incepcję czy Memento? Dlatego, że w Prestiżu Nolan pokazał mi, że w magię kina trzeba zawsze wierzyć, a szczególnie w filmach o magii. Słowem…magia!!!
Maciej Stasierski
https://www.youtube.com/watch?v=xPyVBO2rRyg