Ponoć Jack Nicholson wracał czasem do domu z jedzeniem serwowanym na planie, z podgrzewaną fasolą i tego typu „pysznościami”, choć zarabia miliony.
Bękarty kina – są przeciwieństwem mainstreamowych filmowców. Najlepiej wychodzi im wkurzanie widzów i krytyków, wzbudzanie w nich niepokoju, a czasem najlepiej wychodzą im… porażki. To oni są bohaterami mojego cyklu o podtytule „Napluję na wasze gusta filmowe”.
Wygląda na to, że jeden z najwybitniejszych aktorów jest na emeryturze i nie wiadomo, czy powróci jeszcze do grania w filmach. Mam nadzieje, że tak się stanie.
Alexander Payne, reżyser Schmidta, powiedział o nim:
Wielcy aktorzy mają bardzo specyficzny stosunek do kamery. Zupełnie jakby potrafili przed obiektywem wyjawić rzeczy, których nie umieją powiedzieć w realnym życiu.
Na planie tego filmu, który był kręcony w Nebrasce, Nicholson spowodował tak duże zamieszanie, że miejscowy kierowca rozbił przed nim samochód. Poza tym ekscentryczny aktor miał w zwyczaju chodzić nago po domu, czym szokował miejscową ludność. „Kto by pomyślał, że mieszkańcy Omaha tak późną chodzą spać?” – powiedział w jednym z wywiadów.
Choć jego majątek jest wyceniany na dwieście pięćdziesiąt milionów dolarów, zdarzało mu się wracać do domu z paczką z meksykańskim daniem z planu filmowego. Z drugiej strony potrafi zostawić kelnerowi studolarowy napiwek np. za podanie mu kieliszka wina.
Poza tym jest wielkim fanem koszykówki i drużyny Los Angeles Lakers. Roman Polański wspominał, że pewnego dnia na planie Chinatown Nicholsona bardziej interesowała transmisja meczu. Polski reżyser miał problemy z właściwym oświetleniem i zdjęcia się przeciągały. Jakby tego było mało, Nicholson co chwile znikał do przyczepy, by oglądać koszykarskie spotkanie. Gdy po raz kolejny wyciągnięto go przed kamerę, krzyknął do Polańskiego:
Powiedziałem ci, że nie skończymy dziś tej k..ewskiej sceny.
Doprowadził polskiego reżysera do takiej wściekłości, że ten postanowił roztrzaskać mu telewizor, a resztki odbiornika wyrzucić z przyczepy. Obaj, wściekli, wyszli stamtąd i wsiedli do swoich samochodów. Zupełnie przypadkiem znaleźli się obok siebie na czerwonym świetle przy jednej z ulic, a Nicholson powiedział do filmowca: „Piep..ony Polaczek”.
Bo koszykówka to dla niego świętość. Jeden z jego znajomych powiedział, że nie należy też wymagać od Nicholsona, żeby wyłożył sto dolarów na obiad, ale jeśli potrzebujecie sto tysięcy dolarów, nie będzie z tym problemu.
Nicholson to człowiek pełen skrajności. Pod jego uśmiechem skrywa się zapewne dużo melancholii. Ten bardzo lubiany aktor pojawiał się zarówno w filmach wybitnych, jak i szmirach (np. Dwóch gniewnych ludzi). Jest też znany z bycia wielkim kobieciarzem. Z upływem lat zrewidował jednak swoje ośrodki zainteresowania. Nie chodzi już na dyskoteki pełne młodych ludzi, ale w jednym z wywiadów powiedział o viagrze:
„Raz, dwa razy w miesiącu (…) stymuluj się tym wynalazkiem farmakologicznym, idź posuwać mamuśkę i wszystko będzie dobrze. To może być zbawienie dla wielu związków”.
Kurtyna.
Korzystałem z książek Jak Nicholson. Wielki uwodziciel Edwarda Douglasa i Roman Romana Polańskiego.