To było magicznych 11 dni we wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty. Po zeszłorocznym rozczarowującym festiwalu, w tym wszystko wróciło do normy. Z 25 filmów, które udało mi się obejrzeć, nie zabrakło perełek. 16. edycja T-Mobile Nowe Horyzonty jest na pewno najlepszą w tej dekadzie. Kilka filmów i spotkań zapamiętam na pewno do końca życia!
Zacznijmy od filmów, bo one są kwintesencją festiwalu nomen omen filmowego. Wśród tej 25-tki znalazły się trzy „10”! Na żadnym festiwalu nie wystawiłem tylu obrazom pełnej puli. Jeden z nich właściwie jest poza skalą – Toni Erdmann w reżyserii Maren Ade. To film, który praktycznie nie miał prawa tak mocno trafić do mojego serca, a jednak – niemiecka, prawie 3-godzinna, rozbrajająca komedia, w której znalazłem więcej ważnych spostrzeżeń o życiu niż w innych filmach festiwalu razem wziętych. Niesamowite doświadczenie, po którym wciąż dochodzę do siebie, mądra i chwilami niezwykle smutna opowieść o ojcu i córce, którzy się nie znają, nie potrafią razem funkcjonować, a jednak odnajdują w sobie zaskakujące pokłady miłości i zrozumienia. Musicie ten film zobaczyć!
Mainstreamową odpowiedzią na rumuński dramat Sieranevada czyli moją drugą „10”, okazała genialna włoska tragikomedia Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Podobnie jak u Puiu, tak w filmie Paolo Genovese, w trakcie nic nieznaczącego spotkania przyjaciół na światło dzienne wychodzą rzeczy, których żaden z jego uczestników nigdy by się nie spodziewał. Film ma niesamowite tempo, jest fenomenalnie napisany i zagrany (m.in. przez Kasię Smutniak, przepiękną polską aktorkę i modelkę). Palce lizać i trzecia „10”!
W moim podsumowaniu festiwalu pojawiło się także kilka „8” i „9” – w jednym zdaniu więc także o nich. Jest Aquarius z hipnotyzującą Sonią Bragą, jest najnowsze dzieło Cristiana Mungiu Egzamin, jest w zrobiona w stylu Tarantino świetna biografia wielkiego Milesa Davisa Miles Davis i ja, jest też nowy Woody Allen w najlepszej formie tej dekady. O znakomitych Ja, Daniel Blake i Zjednoczonych Stanach Miłości pisałem już wcześniej. Oto moja ukochana dziesiątka 16. T-Mobile Nowe Horyzonty (w nieprzypadkowej kolejności):
Nie chcę mówić o rozczarowania, bo było ich mało i w kontekście tego magicznego filmowego koncertu, nie miały żadnego znaczenia.
Jeszcze jedna uwaga dodatkowa – nigdy nie zapomnę tego, że poznałem podczas tej edycji festiwalu wielu pasjonatów kina, początkujących blogerów i youtuberów (Kuba – Griffin!) którzy zaskoczyli mnie swoją wiedzą, dojrzałością i energią. Chłopaki, Dziewczyny, jak trzeba Wam będzie jakoś pomóc, to wiecie gdzie nas znaleźć!
Dzięki za tę edycję, zapraszam na następną, a w międzyczasie wpadajcie do Wrocławia, bo dużo jeszcze w ramach obchodów Europejskiej Stolicy Kultury będzie się działo. Najszybciej na American Film Festival!