Naszą krótką podróż po świecie Krzysztofa Kieślowskiego otwieramy Amatorem – jednym z najwybitniejszych przedstawicieli kina moralnego niepokoju. Kieślowski nawiązuje do tego nurtu także prezentacją Barw ochronnych Krzysztofa Zanussiego, który pojawia się w filmie jako bohater.
Jednak głównym bohaterem filmu jest Filip Mosz, pracownik zaopatrzenia w zakładzie przemysłowym w Walicach pod Krakowem. Pewnego dnia, w okazji urodzin dziecka Filip kupuje kamerę, aby nakręcić dzięki niej pierwsze kroki po świecie swojej nowo narodzonej córki. Jednak okazuje się to początkiem „kariery”, która poza największą życiową pasją, przyniesie Filipowi bardzo dużo problemów.
Kieślowski w swoim najlepszym filmie początków kariery fabularnej kreśli niejako swój portret – filmowego, jakby to się współcześnie powiedziało geeka, człowieka którego najważniejszą miłością staje się kamera i który przez to zaczyna mieć kłopoty. Jego zaangażowanie w życie zakładu, doprowadza do tego, że wpada niemalże w sam środek sieci układów, nacisków. Chciałby je wszystkie pokazać, jednak dobrze wie, że nie może. Chociażby dlatego, że dużą część jego pasji finansuje zakład. Przez to, że Filip angażuje się coraz mocniej w film, przestaje się przejmować życiem prywatnym. Jego żona nie chce tego zaakceptować. Irena jest jedną z kluczowych postaci tego bardzo zniuansowanego filmu. Małgorzata Ząbkowska zrobiła tutaj wielką robotę robotą, prezentując portret kobiety porzuconej, zazdrosnej, która jednak kocha i przez długi czas pozostaje wierna i bardzo cierpliwa. Jednak najważniejszy w wizji Kieślowskiego jest sam Filip (Jerzy Stuhr), ten amator, filmowiec z pasji, szukający swojej drogi życiowej, nie potrafiący pogodzić się z tym, że coś miałoby mu w tym przeszkodzić. Przez to krzywdzi ludzi, nie chcąc tego wcale – żonę, współpracowników, w końcu siebie, bo nie wie, czy całe jego postępowanie było słuszne. Odpowiem – jeśli nie ma się pasji w życiu, to jakby się życia nie miało. Kieślowski tego nie spłyca tak bardzo jak ja to zrobiłem, ale wszyscy wiemy chyba, że myśli podobnie. To jednak dużo mądrzejszy film niż ta prosta myśl – o działaniu państwa, o wewnętrznych układach, o tym jak wygląda rzeczywistość, gdy trochę zbliżysz się do szczytu, jak wiele możesz wtedy stracić, nie zyskując szczególnie dużo. Amator wcale się nie zestarzał. Do wielokrotnego obejrzenia, choćby dla tej niesamowicie przeszywającej sceny, w której długoletni pracownik zakładu widzi film o sobie i mówi Pięknie zrobiłeś to Filipie. Kieślowski w duchu wie, że pięknego finału nie będzie, ale pozwala bohaterowi poczuć radość. Jak i nam z oglądania takiego kina. Jerzy Stuhr w formie życiowej!
A oto cały film udostępniony przez Studio Filmowe TOR: