Jakie są ulubione filmowe filmowe łotry według Andrzeja Sapkowskiego? Co sądzi o Harrym Potterze, Conanie Barbarzyńcy i skąd wie w czasie pisania, że coś jest dobre?
W „Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini” Andrzej Sapkowski umieścił kanon literatury fantasy. – Podaję tam listę książek, które uważam za kanon gatunku fantasy. Książek, które czymś ważnym – lub ciekawym – dla gatunku były – powiedział mi Andrzej Sapkowski.
Na tej liście znalazła się między innymi „Niekończącą się opowieść”. – „Die unendliche Geschichte” znalazła się w kanonie, bo była swego czasu fenomenem, praktycznie jedyną znaną książką fantasy spoza anglosaskiego kręgu. Książką, która poklask zyskała w przekładzie na angielski i po nakręceniu na jej podstawie hollywoodzkiego filmu. Tego samego autora „Momo” sukcesu nie powtórzyło – podkreśla Andrzej Sapkowski.
Na wspomnianej liście autor „Wiedźmina” wymienił także utwory Roberta E. Howarda, chociażby „Feniks na mieczu”. – Cykl o Conanie Howarda to kanon fantasy. I kropka – powiedział.
Czy ceni utwory tego pisarza? – Wcale ich nie cenię. Ale to klasyka gatunku, jego historia i jego kanon. Znać trzeba i nie wolno pomijać, gdy się o historii gatunku mówi – wyjaśnił Sapkowski.
Co ciekawe, nie dostrzegłem na tej liście polskich autorów. – W kanonie fantasy tych utworów nie wymieniam, to prawda. Z prostej przyczyny – ani jeden na bycie kanonicznym i umieszczenie na liście podówczas nie zasłużył. Wyprzedzę wszelakoż oskarżenia o antypolonizm i zwrócę uwagę, że na liście p.t. „Fantasy timeline itd”. wspomniani są Feliks W. Kres i Jarosław Grzędowicz” – podkreślił autor „Wiedźmina”.
Zapytałem go, które utwory fantasy z ostatniej dekady umieściłby na tej liście?– Od czasu wydania (drugiego, zaktualizowanego) „Rękopisu…” minęło 12 lat, w gatunku fantasy to jest niemal eon. Siłą rzeczy listę książek dla żanru kanonicznych należałoby napisać na nowo. Co z ostatniej dekady bym na niej umieścił? Może powiem, co zasługiwałoby na umieszczenie. „Odmieniec” Victora LaValle. „Dziesięć tysięcy drzwi” Alix E. Harrow. „Kirke” Madeline Miller. „Niewidzialne życie Addie LaRue” V. E. Schwab. „Baśniowa opowieść” Stephena Kinga. „Babel” R. F. Kuang – wyliczył Sapkowski.
Czy umieściłby na tej liście polskich autorów. – W kanonie nie umieściłbym. W „Timeline…” pewnie tak – odparł Sapkowski.
Byłem ciekaw, jakie zmiany zaobserwował w gatunku fantasy na przestrzeni lat. – Coraz więcej tytułów rocznie. Coraz więcej debiutów. Bycie au courant coraz trudniejsze, nie sposób nadążyć – nie ukrywa bestsellerowy polski pisarz.
W trakcie wywiadu z nim przywołałem cytat z poety Adama Zagajewskiego, który napisał o Czesławie Miłoszu: „Był jedynym znanym mi poważnym intelektualistą, który studiował nawet tomiki Harry’ego Pottera”. Zapytałem Sapkowskiego, z czego jego zdaniem to wynika.
– Cóż, wynika, nie bójmy się tego powiedzieć, z arogancji. Bo nazwa „tomików” przystoi i owszem, ale cienkim zeszycikom poezji, której nikt nie czyta. Jeśli zaś już mówimy o tym, co przystoi, a co nie, niechaj będzie odnotowane, że według mnie nazwa intelektualisty nie przystoi komuś, kto obnosi się z „brakiem zainteresowania” względem książek, których nie czytał choćby we fragmencie. Ktoś zaś, kto o nieznanych sobie w ogóle książkach wyraża się z pogardą, ba, obnosi się z nią, zasługuje na inne epitety, których tu przez grzeczność nie użyję – powiedział Andrzej Sapkowski.
Co sądzi o cyklu autorstwa J.K. Rowling? – Cały cykl to doskonale napisane książki. Uczyć niektórym się od nich konstruowania fabuły, postaci i dialogów – podkreśla.
Zapytałem go też, jakie jest jego zdanie na temat utworów Henryka Sienkiewicza. Odparł w charakterystycznym dla siebie stylu: – Tu nie ma nic do sądzenia, to kanon literatury polskiej, znać trzeba i tyle.
A czego nauczyły dzieła autora „Trylogii? – Poznałem Sienkiewicza jako małe pacholę, czytano mi go na głos, chłonąłem z wypiekami na twarzy. Potem czytałem już sam – w domu było bardzo piękne wydanie „Dzieł zebranych…”, mam je do dziś. I wciąż chłonąłem. Interesowało mnie w tych książkach wszystko i wszystko mi się podobało. Dziś – jeśli o wyciągniętych naukach mowa – mogę powiedzieć, że nauczyłem się z tych książek ładnej polszczyzny – wyznał Sapkowski.
Byłem także ciekaw, co sądzi o słowach Alfreda Hitchcocka, który mawiał, że humor i suspens to najlepsze połączenie. – Żadnej opinii Hitchcocka o filmie nie należy lekceważyć, wszystkie co do jednej są głęboko trafne – odparł na to pytanie.
Przywołałem również słowa autora „Psychozy”, że że im ciekawszy łotr, tym lepszy film. – Nic dodać, nic ująć. Burt Lancaster w „Vera Cruz”. Omar Sharif w „Złocie MacKenny”. Eli Wallach w „Siedmiu wspaniałych”, Tom Cruise w „Wywiadzie z wampirem”, Kathy Bates w „Misery”. No i ukoronowanie: Anthony Hopkins w „Milczeniu owiec” – odpowiedział Andrzej Sapkowski.
W związku z tym, że pisze nową książkę z cyklu o „Wiedźminie”, postanowiłem zapytać go na koniec, czy i skąd wie w trakcie pisania, że jego utwór jest dobry. – W trakcie pisania nie wiem o utworze nawet tego, czy w ogóle go skończę i czy będzie co oceniać. Względem skończonego – cóż, nie pozwoliłbym sobie na oddanie wydawcy – i czytelnikowi – czegoś, co nie byłoby dobre – zapewnia bestsellerowy polski pisarz.
Michał Hernes