Avengers – rewizyta

Kiedy w maju 2012 roku, pierwsza część Avengersów pojawiła się na ekranach, rozpoczęło się absolutne szaleństwo. Największa produkcja Marvela pobiła, niepoprawiony do teraz, rekord otwarcia amerykańskiego box-office’u. Pamiętam jak dziś – byliśmy we trzech na premierze filmu w jednym z wrocławskich kin. Nasze reakcje można byłoby podsumować w ten sposób…

sigh

albo ewentualnie w ten sposób…

fVx8xzz

Tak czy owak nie tego oczekiwaliśmy po filmie Jossa Whedona. Co jeszcze bardziej ciekawe, szalone uwielbienie świata nad Avengersami wskazywałoby na to, że być może byliśmy jedynymi ludźmi na Ziemi, którym nie podobały się przygody ekipy spod znaku The S.H.I.E.L.D. Z okazji premiery Czasu Ultrona stwierdziłem więc, że warto dać filmowi jeszcze jedną szansę. Co z tego wyszło? Podobne rozczarowanie z dodatkowym elementem deja vu.

Przypomnijmy sobie może pokrótce, co podnoszono 3 lata temu przy okazji Avengersów.

PRIMO: zgrany zestaw mocnych aktorskich nazwisk, grających  fajne, interesujące postaci

Co do pierwszego punktu zgoda pełna – grono aktorskie jest tutaj rzeczywiście zacne. Downey, Ruffalo, Johansson, Renner, Jackson… Te nazwiska naprawdę robią wrażenie. Niestety tylko na papierze, bo aktorzy nie mieli zupełnie nic ciekawego do zagrania. Co więcej ośmieszył ich właściwie nowicjusz na takim poziomie, Tom Hiddleston jako Loki, który okazał się w praktyce jedynym mocnym punktem filmu.

SECUNDO: interesują, dobrze tocząca się fabuła

Spójrzmy w tym kontekście na niedawno prezentowany przez Dominika przykład Daredevila. W nim fabuła naprawdę jest interesująca i dobrze się toczy. Wiem, co powiecie – Daredevil to serial i pomysłów potrzeba jedynie na 45 minut odcinka. Jednak patrząc na konsekwentnie wysoką jakość pierwszego sezonu, wystarczyło ich na 45 X 13 odcinków, kiedy w Avengersach nawet nie dało rady wymyślić interesującej intrygi na 2 godziny i 20 parę minut. Co ciekawie, nawet jak na adaptację komiksu, wszystko jest tutaj wydumane…

TERTIO: good fun, efektowna akcja

…wydumane i nudne. Jak słyszę, że coś jest good fun to wymagam nie tylko tempa, ale też kreatywności. Coś co się udało przy okazji Iron Mana czy drugiego Kapitana Ameryki, tutaj zostało położone. Sekwencje dynamiczne są wtórne, akcja jest niewciągająca. Stylem kręcenia, szczególnie akcji finałowej, bliżej Whedonowi do Transformers Baya albo Człowieka ze stali, niż nolanowskiego Batmana. Potencjał był, środków zabrakło.

avengers-josswhedon-blackwidow

Sprawca całego zamieszania Joss Whedon (ten po lewej :P) ze Scarlett Johansson

Tak myślałem wtedy, tak myślę i teraz. Whedon miał 3 lata, żeby przemyśleć swoje błędy. Problem w tym, że z jednej strony, wedle krytyki, wcale nie było o czym myśleć, z drugiej Whedon nie jest niestety Christopherem Nolanem. Czy jego zapowiedziane już pożegnanie z serią po Czasie Ultrona może zwiastować kolejną, jeszcze większą porażkę? Odpowiedź już niebawem

Stasierski_3

Start typing and press Enter to search