Kiedy zapytałem się go, co było największym wyzwaniem w trakcie kręcenia filmu Tylko Bóg wybacza, zagadkowo odparł, że próba zrozumienia, o czym ten film nie jest. Może właśnie w ten sposób powinno się analizować filmy?
Bękarty kina – są przeciwieństwem mainstreamowych filmowców. Najlepiej wychodzi im wkurzanie widzów i krytyków, wzbudzanie w nich niepokoju, a czasem najlepiej wychodzą im… porażki. To oni są bohaterami mojego cyklu o podtytule „Napluję na wasze gusta filmowe”.
Kontrowersyjny duński filmowiec nie ukrywa, że robi tylko takie filmy, które sam chciałby zobaczyć. Jednocześnie ma nadzieje, że spodobają się widzom. Gdy zapytałem go, kiedy zrobi wreszcie komedię z Ryanem Goslingiem, odparł, że to bardzo dobre pytanie, ale nie wie, jak na nie odpowiedzieć, bo nie zaczął jeszcze pracować nad tym projektem. Cóż, czekam i trzymam kciuki.
W tej samej rozmowie dla Stopklatka.pl powiedział też, że że wierzy, że charakterystyczne dla ludzkiej natury jest to, że pociągają nas rzeczy odpychające. Czy m.in. o tym opowiada jego film Drive? Czym inspirował się w trakcie prac nad tą kultową produkcją?
Gdy przebywałem w Los Angeles, po głowie chodził mi pomysł na wyreżyserowanie baśni. W tym samym czasie zacząłem czytać mojej młodszej córce utwory braci Grimm. Wkrótce po tym rozpocząłem pracę nad „Drive”. W tych baśniach uwielbiam, że przerastają rzeczywistość, a prostota staje się ich największym atutem. Jeżeli zaś chodzi o Pretty Woman, podziwiam tę komedię. Jest świetnym przykładem jednej z największych sztuczek kina rodem z Hollywood: przekształca coś, co jest postrzegane jako wstrętne i niegodziwe w rzecz lekką i przyjemną
Refn do wszystkich swoich filmów podchodzi tak, jakby były muzyką. Stara się definiować je przez pryzmat gatunku muzycznego, jakim mogłyby być, a następnie słucha właśnie takiej muzyki. Mówiąc mi o tym ni stąd, ni zowąd dodał, ze to o wiele ciekawsze niż… zażywanie narkotyków.
Kiedy natomiast rozmawiałem z Cliffem Martinezem, wspominał, że muzykę do Drive musiał przygotować w ciągu pięciu tygodni, choć przeważnie ma na to 12 tygodni. To było dla niego spore wyzwanie, podobnie jak praca nad ścieżką dźwiękową do Tylko Bóg wybacza.
Duży wpływ miała na nią specyfika miejsca, w którym rozgrywa się akcja tego filmu, czyli Tajlandii. Spędziłem w niej kilka miesięcy i to była dla mnie najważniejsza inspiracja, ważniejsza od miejscowej muzyki(…) wykorzystałem w filmie klasyczny tajlandzki instrument o nazwie phin, posiadający trzy struny.
Duński reżyser zadedykował ten film Alejandro Jodorowskiemu. O jego Krecie powiedział kiedyś, że nie byłoby bez niego współczesnego kina popkulturowego. Wyjaśnił mi, że ten film należy do bardzo radykalnych inspiracji i że jego estetyka przerasta rzeczywistość. Refn dodał, że mamy w nim do czynienia z kombinacją psychodelicznej poezji i spirytualizmu.
W Krecie zaprezentowano ideę, że kino może być doświadczeniem wykraczającym poza cielesność. Dodatkowo wszystkie drogi zawsze prowadzą do tego, co prekursorskie. Odnoszę wrażenie, że ze względu na czasy, w których zrealizowano Kreta, nieuniknione było to, że stanie się on wielką inspiracją.
Film Tylko Bóg wybacza wiele osób uważa za pretensjonalną porażkę, ale dla mnie jest w tej produkcji coś intrygującego i niepokojącego. Szanuję, że to połączenie inspiracji kinem klasy B i slow cinema.
Kiedy zapytałem się Refna, co było największym wyzwaniem w trakcie kręcenia tego filmu, zagadkowo odparł, że próba zrozumienia, o czym ten film nie jest. Może właśnie w ten sposób powinno się analizować filmy?