W przeszłości Houellebecq czytał dużo książek science fiction, w sumie mógłby więc zagrać karykaturalnego szalonego naukowca lub irytującego barmana w jakimś filmie ze świata Marvela albo DC, wcielając się w siebie samego, czyli… zrzędliwego wrzoda na dupie.
Bodaj najsłynniejszy francuski pisarz to postać epicka, która miała udane i dowcipne filmowe epizody.
Bękarty kina – są przeciwieństwem mainstreamowych filmowców. Najlepiej wychodzi im wkurzanie widzów i krytyków, wzbudzanie w nich niepokoju, a czasem najlepiej wychodzą im… porażki. To oni są bohaterami mojego cyklu o podtytule „Napluję na wasze gusta filmowe”.
Skąd ten kontrowersyjny francuski literat bierze odwagę, by pisać niektóre rzeczy, które pisze? Zapytany o to, odparł:
Och, to proste. Po prostu udaję, że już nie żyję.
O jego autoironii świadczy pojawienie się w mokumencie zatytułowanym Porwanie Michela Houellebecqa. Francuz wkurzył tyle osób, że taka sytuacja nie jest niemożliwa. W innym z wywiadów powiedział, że:
Islam jest najbardziej ch..ową religią świata.
Houellebecq to człowiek – orkiestra. Nie tylko pisze książki i scenariusze filmowe, ale też występuje w filmach ( np.: w Na progu śmierci, w którym grany przez niego bohater postanawia umrzeć). Tworzy także wiersze i do kilku z nich powstała nawet muzyka (piosenkę ze słowami z jednego z jego wierszy nagrała Carla Bruni-Sarkozy.
Jego książkę Cząstki elementarne – na podstawie której powstał przeciętny film – niektórzy krytycy uważają za „dogłębnie wstrętną”.
W przeszłości Houellebecq czytał dużo książek science fiction, w sumie mógłby więc zagrać karykaturalnego szalonego naukowca lub irytującego barmana w jakimś filmie ze świata Marvela albo DC (albo w komedii Woody’ego Allena), grając siebie samego, czyli…zrzędliwego wrzoda na dupie (widziałem go kiedyś siedzącego na widowni na spektaklu teatralnym. Oczywiście nie wytrzymał i zaczął palić papierosy). Założę się, że właśnie kogoś takiego zagrał we francusko – belgijskiej komedii Saint-Amour i dla niego chętnie obejrzałbym tę produkcję.