Bękarty Kina: Żołnierze kosmosu, Nagi instynkt i Europejskie Nagrody Filmowe

Nie wiem, jaka będzie Ameryka pod rządami zdobywcy złotej maliny Donalda Trumpa, ale w Żołnierzach kosmosu innego laureata tej nagrody, Paula Verhoevena Ameryka zeszła na drogę faszyzmu.

Bękarty kina – są przeciwieństwem mainstreamowych filmowców. Najlepiej wychodzi im wkurzanie widzów i krytyków, wzbudzanie w nich niepokoju, a czasem najlepiej wychodzą im… porażki. To oni są bohaterami mojego cyklu o podtytule „Napluję na wasze gusta filmowe”.

Paul Verhoeven przez kilka lat był na szczycie w Hollywood za sprawą takich filmów jak RoboCop, Pamięć absolutnaNagi instynkt. Dobra passa kontrowersyjnego filmowca zakończyła się przez Showgirls, Żołnierzy kosmosu czy Niewidzialnego człowieka.

10_elle

Verhoeven zdecydował się wiec na powrót do Europy, gdzie powrócił do formy Czarną księgą ELLE. Ten drugi film, w którym główną rolę zagrała Isabelle Huppert, jest francuskim kandydatem do Oscara, został też nominowany do Europejskich Nagród Filmowych. O perfekcjonizmie Verhoevena świadczy to, że przed początkiem zdjęć do tej produkcji uczył się języka francuskiego.

floris

Kontrowersyjnego Holendra śmiało można jednak uznać za Bękarta Kina. Swoją filmową karierę rozpoczął w… Królewskiej Marynarce, gdzie zlecono mu realizację filmów dokumentalnych na potrzeby wojska. Spisał się tak dobrze, że powierzono mu reżyserię serialu przygodowego Floris, w którym zadebiutował Rutger Hauer. Problem polega na tym, że w zamierzeniu producentów miała to być familijna produkcja skierowana do młodzieży w klimacie Robin Hooda, jednak Holender naszpikował ją przemocą, co – a jakże – wywołało kontrowersje.

Mimo wszystko otworzyło mu to drogę do kina, a jego pierwszym artystycznym i komercyjnym sukcesem stały się – nominowane do Oscara- Tureckie owoce przez wiele lat najbardziej kasowy i popularny holenderski film. W tej dziwnej historii z elementami tragikomicznymi, czarnym humorem (nasuwającym skojarzenie z filmami Todda Solondza) i śmiałą erotyką, główną rolę znów zagrał Rutger Hauer. Znakomicie spisał się też w mocnym filmie wojennym Żołnierz orański.

delight

Epatowanie seksem pozostało – a jakże! – w kręgu ulubionych tematów Verhoevena, chociażby w filmie Spetters, opowiadającym o nastolatkach, których pasją są seks i wyścigi motocyklowe. Mimo wielkich ambicji tego filmowca, holenderscy krytycy nie zawsze pisali pochlebnie o jego filmowych dokonaniach. Narzekali chociażby, że Tureckie owoce,  mimo kontrowersyjnej tematyki, to w gruncie rzeczy dość klasyczna filmowa opowieść. Na złość i  na przekór im zrealizował więc oniryczny thriller erotyczny Czwarty człowiek o biseksualnym pisarzu, który ma problem z rozróżnieniem, co jest prawdą, a co fikcją. Jest to produkcja o wiele ciekawsza i bardziej kontrowersyjna niż jego późniejszy Nagi instynkt.

vierde

Przykładowo w jednej ze scen tego filmu główny bohater (Jeroen Krabbe) podgląda parę uprawiającą seks i przy okazji się masturbuje. Verhoeven nie był jednak zadowolony ze sposobu, w jaki aktor odgrywał tę scenę. Impulsywny reżyser wściekł się, ściągnął spodnie i pokazał Krabbe’owi, jak ten ma się masturbować.

W tej produkcji widać inspiracje surrealistycznym malarstwem i filmami Alfreda Hitchcocka. Nieprzypadkowo w roli zimnej hitchcockowskiej blondynki Verhoeven obsadził przepiękną Renée Soutendijk. Z czasem piękne i zimne blondynki stały się jego specjalnością.

Oniryzm Czwartego człowieka można dostrzec chociażby w scenie, w której bohater spaceruje po plaży i na ziemię nagle spada mewa, on ją podnosi i dostrzega, że ptak nie ma oczu. Być może przemówienie bohatera – pisarza i opowiadania przez niego anegdota o karłach wiele mówi o artystycznym credo samego Verhoevena.

fm16

Holenderskie filmy otworzyły mu drogę do Hollywood. Za Ocean wyjechał w wieku 48 lat, kręcąc na początek Ciało i krew. To zarazem ostatni jego film, w którym zagrał Rutger Hauer, któremu ponoć obiecał główną rolę w RoboCopie. Amerykańscy producenci się na to nie zgodzili, a Hauer podobno się za to obraził.

Co ciekawe, Verhoeven początkowo wyrzucił scenariusz RoboCopa do kosza. Do realizacji tego filmu namówiła go żona. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Holender przyjrzał się w tym filmie dziwnej Ameryce, amerykańskim mediom i korporacją z punktu widzenia przybysza z zewnątrz, dla którego to wszystko jest osobliwe i dziwaczne. Pokazał cyniczny świat, w którym źli ludzie robią kariery, a absolwent filozofii pracuje na stacji benzynowej.

robocop-2

Holender trafił do Hollywood w dobrych czasach i w momencie, gdy mógł się wyżyć i epatować przemocą. Już w pierwszych scenach widać, że bliskie jest mu podejście Sama Pekinpaha, czyli długie sceny uśmiercania bohaterów.

To, jak świetnie czuje hollywoodzkie kino udowodnił w Pamięci absolutnej – świetnie zrealizowanym filmie SF zainspirowanym opowiadaniem Philipa K. Dicka, w którym zagrali Arnold SchwarzeneggerSharon Stone. Verhoeven znakomicie pokazał świat, w którym rozróżnienie między prawdą a fikcją stało się niemożliwością. Przemycił też do tej superodukcji charakterystyczne dla siebie motywy- seks, przemoc i poczucie humoru.

showgirls

Do historii kina przeszła natomiast słynna scena z jego kolejnego filmu – Nagiego instynktu. Ponoć Verhoeven wkręcił Sharon Stone, że niczego nie będzie w niej widać.

Potem przyszedł jednak czas na Showgirls, czyli produkcję, za którą dostał złotą malinę. Moim zdaniem niesłusznie. To filmowa opowieść o prostej i miłej dziewczynie, która trafia do cynicznego świata show biznesu w Las Vegas. Problem polega na tym, że Verhoeven próbował opowiedzieć o Ameryce, nie znając jej i tamtejszych realiów. Dlatego musiał ponieść porażkę i zdawał sobie z tego sprawę. O jego autoironii świadczy fakt, że jako pierwszy w historii odebrał złotą malinę.

screen-shot-2014-06-04-at-11-37-30-pm

Po artystycznej porażce powrócił do wysokobudżetowych widowisk i fantastyki w  Żołnierzach kosmosu, filmie zainspirowanym powieścią Roberta Heinleina. Krytycy początkowo nie zrozumieli tego filmu, krytykując go za pochwałę militaryzmu, podczas gdy intencje reżysera były zupełnie odwrotne. To jednocześnie przewrotny trolling i krytyka plastikowych hollywoodzkich superprodukcji. W wywiadzie dla Stopklatki Verhoeven powiedział mi:

Przedstawiłem tam faszystowską utopię, odwołując się do twórczości Leni Riefenstahl. W tej produkcji niby pokazuję bohaterów, ale tak naprawdę są oni faszystami. Podobne imperialistyczne zapędy cechowały wówczas Stany Zjednoczone. To jedna z twarzy tego kraju. W Żołnierzach kosmosu celowo wykorzystałem nazistowskie symbole, żeby pokazać, że Johnny Rico i jego przyjaciele zeszli na drogę faszyzmu. To Ziemianie rozpoczęli wojnę, docierając do innego systemu galaktycznego i próbując go kolonizować. Kosmici bynajmniej tego konfliktu nie rozpoczęli. Można na to patrzeć jako na metaforę działań USA, ale to zachowanie amerykańskich polityków sprawiło, że trudno uniknąć takich porównań”.

 

Po latach ta produkcja zyskała miano kultowej, czego nie można powiedzieć o Człowieku widmo. Sfrustrowany i wściekły Verhoeven zdecydował się powrócić do Holandii, gdzie zrealizował filmowy projekt, o którym marzył od dwudziestu lat. Czarna księga to zainspirowana autentycznymi wydarzeniami opowieść o antysemityzmie w żydowskim ruchu oporu. Film został zrobiony z imponującym hollywoodzkim rozmachem.

2007_black_book_014

Verhoeven uwielbia wywoływać kontrowersje i wkładać kij w mrowisko. Marzy mu się wyreżyserowanie filmu o prawdziwej- jego zdaniem- historii Jezusa. Według Holendra był on synem Marii i rzymskiego legionisty, który ją zgwałcił. W tej wizji Jezus jest terrorystą i przywódcą politycznym. Szkoda, że ten film prawdopodobnie nie powstanie (zainteresowanie Verhoevena Jezusem i religijną symboliką widać w wielu jego filmach, chociażby w Tureckich owocach, Czwartym człowieku, Ciele i krwi bądź RoboCopie).

star

Na szczęście Verhoevenowi udało się zrobić ELLE z Isabelle Huppert w roli głównej. Z tego co słyszałem kontrowersyjny reżyser połączył w nim humor z dramatycznymi tematami, podobnie jak w Tureckich owocach. Trzymam kciuki, by film dostał Oscara i został obsypany Europejskimi Nagrodami Filmowymi. Zwłaszcza, że znajomy krytyk Piotr Czerkawski napisał, że gdyby członkowie jury w Cannes mieli jaja, to nagrodziliby Verhoevena za ten film Złotą Palmą.

Michał Hernes

Start typing and press Enter to search