BNP Paribas Nowe Horyzonty startują już za tydzień (17 lipca), więc pora na naszą topkę filmów, których nie można przegapić. Tegoroczna edycja powinna zadowolić praktycznie każdego – są tu duże hity z Cannes, Berlina czy Wenecji, są mniejsze perełki poukrywane w przeróżnych sekcjach, jest też silna reprezentacja filmowej klasyki. Spośród ponad 250 filmów wybraliśmy 11 tytułów, które naszym zdaniem warto zanotować sobie do programów.
Zmartwychwstanie, reż. Bi Gan – „Kochani, kino żyje!” – takie zdanie cisnęło mi się na usta po canneńskiej premierze. Oglądanie arcydzieła Bi Gana jest niczym zwiedzanie wnętrza Kaplicy Sykstyńskiej – absolut w każdym wymiarze. Jeśli chcecie doświadczyć historii kina na dużym ekranie to ta pozycja jest po prostu obowiązkowa.
Ariel, reż. Lois Patiño – dobrze znany nowohoryzontowej publiczności hiszpański reżyser powraca z kolejnym niezwykle ciekawym projektem, który udowadnia, iż Patiño to jeden z najciekawszych twórców europejskiego kina. Czuć tu klimat rodem z filmów Raúla Ruiza w magicznej aurze sennego marzenia.
Nadzy, reż. Mike Leigh – moje ulubione dzieło brytyjskiego twórcy. Porażająco smutny portret ludzi odartych z marzeń i nadziei. Nihilizm chyba nigdy wcześniej i nigdy później nie był tak dobitnie ukazany na ekranie. Do tego wybitne role Davida Thewlisa i Katrin Cartlidge. Ciężkie kino, po którym zapragniecie przez chwilę usiąść w ciszy.
Panienki z Rochefort, reż. Jacques Demy – kolorowy musical z Catherine Deneuve i Genem Kelly to absolutna klasyka gatunku. Stężenie uroku na metr kwadratowy przekracza tu wszelkie dopuszczalne normy. Fanom „La La Land” z pewnością przypadnie do gustu (a w szczególności pierwsza scena, którą Chazelle zacytował w prologu).
Japón, reż. Carlos Reygadas – jedna z nielicznych okazji, żeby obejrzeć pełnometrażowy debiut Carlosa Reygadasa na dużym ekranie. Konfrontacja człowieka z obliczem zbliżającej się śmierci. Tylko tyle i aż tyle.
Miętowy cukierek, reż. Lee Chang-dong – no cóż, kolejny film o odchodzeniu… Jednak ukazane z całkowicie innej strony. Kino wprowadzające w niesamowite stany, zmuszające do zadumy nad przemijalnością bytu. Podróż pociągiem jako metafora mijającego życia – piękno w prostocie.
Serce psa, reż. Laurie Anderson – esej filmowy amerykańskiej artystki eksperymentalnej to urzekająca oda do przyjaźni człowieka z psem. Wizualnie i emocjonalnie dostarczający niepowtarzalnych doznań. Małe wielkie kino.
Pijane kluski, reż. Lucio Castro – perełka tegorocznej canneńskiej sekcji ACID. Queerowe kino w nietypowym klimacie realizmu magicznego. Jeśli lubicie filmy Alice Rohrwacher to z pewnością pokochacie ten tytuł.
Left-Handed Girl, reż. Tsou Shih-Ching – dzieło prezentujące szerokie spektrum wrażliwości – od tętniącej życiem, szybkim montażem miejskiej symfonii, po kameralną opowieść o rodzinnych więzach rodem z kina Hirokazu Koreedy. A do tego wszechobecny styl Seana Bakera, który jest współautorem scenariusza. Prawdopodobnie będzie jednym z największych hitów Nowych Horyzontów.
Popołudnia samotności, reż. Albert Serra – najbardziej kontrowersyjny film tegorocznego programu. Już widzę te tłumy wychodzące z pokazów filmu katalońskiego mistrza. Dla zrozumienia czym jest korrida i dlaczego ludzie wciąż się nią fascynują. Horror gore w dokumentalnym wydaniu.
Poza rankingiem
Shoah, reż. Claude Lanzmann – najważniejszy film w historii kina. Szczególnie ważny w czasach narastającego antysemityzmu pojawiającego się w białych rękawiczkach. Dla przypomnienia do czego prowadzi nienawiść względem ras.