Asteroid City & Perfect Days – Cannes 2023

„Asteroid City” Wesa Andersona lekko zawiodło moje oczekiwania. Po konceptualnym, wręcz eksperymentalnym, Kurierze Francuskim spodziewałem się czegoś w podobnym stylu. Niestety Wes zrobił krok wstecz i wrócił na landrynkowe stare śmiecie.

Dzieło Andersona nakręcone jest w konwencji spektaklu teatralnego – mamy scenę, aktorów i narratora czytającego didaskalia (swoją drogą w tej roli znakomity Bryan Cranston). Akcja filmu-sztuki rozgrywa się w miasteczku na środku pustyni, którego główną atrakcją jest zwiedzanie krateru powstałego w wyniku uderzenia asteroidy.

Narracja zbudowana jest na zasadzie małych skeczy, a główna oś fabularna opowiada o zjeździe Junior Stargazer przerwanym przez wizytę pewnego nieoczekiwanego gościa. Niestety „Asteroid City” jest średnim filmowym miszmaszem z żartami, które w większości nie trafiły w moje poczucie humoru. Ciekawa pastelowa forma i rzesza gwiazd w obsadzie nie uratowały przed bałaganem, który w połowie znudził zamiast zachwycić.

Ale fani Wesa powinni być zadowoleni, bo dostaną to, za co pokochali jego kino. Dla mnie niestety przedobrzony film, o którym prawdopodobnie zapomnę za parę dni.

Długo czekałem na takie konkursowe objawienie.

Niespodziewanie „Perfect Days” Wima Wendersa okazało się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Nie ukrywam, że wątpiłem w Wendersa przed festiwalem, a zaskakująco przywiózł do Cannes dwa absolutnie wielkie filmy (i tak bardzo różne od siebie!). Jak dobrze się czasem tak pomylić!

Dzieło niemieckiego reżysera opowiada o mężczyźnie w średnim wieku, który pracuje jako osoba sprzątająca publiczne tokijskie toalety. Bohater z dbałością podchodzi do swojej pracy, starannie wykonując wszystkie higieniczne czynności. I tak mija dzień za dniem – praca, spacer po parku, rozmowa z bliskimi, powrót do mieszkania, sen.

Wenders kieruje uwagę widza na celebrację codzienności, zwyczajności i czerpania z życia każdej, nawet najmniejszej, chwili. Podobne myśli przekazywał Jim Jarmusch w swoim „Patersonie”. Te dwa filmy ładnie się ze sobą rymują będąc jednocześnie skromnym w formie i przepięknym w treści.

„Perfect Days” jest filmową medytacją nad egzystencją każdego z nas. Czas płynie, a my jesteśmy zawieszeni gdzieś w mgławicy materii bytu. Cóż więcej dodać, najmądrzejszy film na festiwalu. Wim Wenders powrócił w wielkim stylu!

Start typing and press Enter to search