Już jutro startuje 77. Festival de Cannes, a my po raz piąty będziemy relacjonować dla Was najważniejsze premiery wprost z Lazurowego Wybrzeża. Program jak zwykle obfituje w znane i lubiane nazwiska światowego kina, a także ciekawie zapowiadające się debiuty. Spośród ponad stu filmów tegorocznego line-upu wybrałem pięć, na które czekam najmocniej.
- Megalopolis, reż. Francis Ford Coppola – projekt życia legendy kina, który dojrzewał w jego głowie już od lat 80-tych. Sfinansowany za prywatne pieniądze reżysera (budżet to około 120 milionów $…) z pewnością będzie bezkompromisową jazdą bez trzymanki. Adam Driver określił Megalopolis jako najdzikszy i najtrudniejszy projekt, w którym do tej pory zagrał. Coppola powrócił w wielkim stylu? O tym dowiemy się już w czwartek.
- Kinds of Kindness, reż. Yorgos Lanthimos – w zasadzie samo nazwisko reżysera powinno wystarczyć. Lanthimos to jeden z najciekawszych twórców współczesnego kina, który do mainstreamu przemycił swój wyrazisty autorski język. Kinds of Kindness to zbiór trzech nowelek, w których ci sami aktorzy wcielają się w kilka różnych postaci. Zobaczymy jak wypadnie na tle Biednych istot, które zawiesiły poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie.
- Grand Tour, reż. Miguel Gomes – portugalski mistrz po raz pierwszy w canneńskim konkursie. Zwiastun sugeruje, że będzie to przepiękna podróż po birmańskich dżunglach pełna melancholii i liryzmu. Autor trylogii Tysiąca i jednej nocy eksploruje tematy pustki egzystencjalnej w obliczu potęgi natury. A i pewnie humoru też nie zabraknie, jak to u Gomesa bywa.
- Rumours, reż. Guy Maddin, Evan Johnson, Galen Johnson – a ten tytuł z kolei może być jednym z najbardziej dziwacznych filmów na festiwalu. Guy Maddin powraca w satyrze na władców najbogatszych gospodarek świata. W tajemniczych okolicznościach na corocznym szczycie G7 przedstawiciele państw gubią się w lesie. Nic więcej o nim nie wiadomo, ale po Maddinie można spodziewać się dosłownie wszystkiego.
- Sauvages, reż. Claude Barras – w tym roku mamy wyjątkowo silną reprezentację animacji, a spośród nich najbardziej czekam na tę poklatkową od twórcy Nazywam się Cukinia. Cukinię uwielbiam, pamiętam jak na niej płakałem i mam nadzieję, że i tym razem Barras wyciśnie ze mnie hektolitry łez. A tematyka ciekawa, bo dotykająca ekologii oraz przyjaźni pomiędzy człowiekiem, a słodką małpką.
Poza tym oczywiście czekam na Furiosę, a także na nowe dzieła Paolo Sorrentino, Seana Bakera, Davida Cronenberga czy Magnusa von Horna. Zapowiadają się piękne dni pełne kinofilskich wrażeń!