„Chappie”: Blomkamp na równi pochyłej

Kiedy Neill Blomkamp za swój debiut, rewelacyjny Dystrykt 9, zgarniał pierwszą nominację do Oskara, wróżono mu wielką przyszłość. Tymczasem wydaje się, że Afrykaner zamknął się w jednym gatunku i wyjść z niego zupełnie nie potrafi. W przypadku Elizjum nie był to taki wielki kłopot. W przypadku Chappie zrobił się większy, gdyż najnowszy film Blomkampa z marszu stał się kandydatem do miana najgorszego filmu 2015 roku.

maxresdefault

Pomysł nie był oryginalny, ale można było go chociaż dobrze wyegzekwować – próba stworzenia sztucznej inteligencji wymyka się spod kontroli, a roboty, które miały ludziom pomagać, stają się największymi wrogami ludzkości. Nie sięga więc Blomkamp po nic, czego byśmy wcześniej nie widzieli. Co więcej jego roboty wyglądem przypominają nieco…przerośnięte robactwo z Dystryktu 9 – słowem Blomkamp sam się powtarza i to niebezpiecznie szybko. Jednak nie byłoby tego złego, gdyby egzekucja tematu była angażująca, na tyle interesująca by można było zapomnieć o tematycznych kalkach. Nic z tego! Chappie to przykład, ze nawet najlepszy narrator może się zagubić, nawet najbardziej sprawny reżyser może mieć naprawdę zły dzień. Chappie jest dla Blomkampa jak prawdziwy piątek 13-tego, co zresztą koresponduje z polską datą premiery filmu.

Dev Patel;Jose Pablo Cantillo

Zabrakło w Chappie wszystkiego co było w kinie Blomkampa sztandarowe  – gęstej atmosfery, interesującej, wiarygodnej emocjonalnie fabuły, co najważniejsze ciekawych postaci. A przecież było komu je tworzyć – Dev Patel (dzieciak ze Slumdoga), Sigourney Weaver (wiemy, że Blomkamp będzie reżyserem nowego Obcego – czyżby początek dłuższej współpracy?) oraz w szczególności Hugh Jackman. Ten ostatni dawno nie zaliczył tak słabego aktorskiego występu, ale też trzeba powiedzieć, że postać Vincenta Moore’a już na papierze nie mogła się czytać dobrze. Co więc skłoniło Jackmana do zagrania? Odpowiedź jest zapewne najprostsza z możliwych. Do słabości filmu dokłada się także Hans Zimmer, którego chóralna muzyka pasuje do kuriozalnej, pełnej niezamierzonego humoru fabuły, jak pięść do oka.

Jeśli ten film jest sygnałem stałego spadku formy Neilla Blomkampa, to o nowego Obcego strach się bać.

Stasierski_2

Start typing and press Enter to search