Bardzo szczerze wyznam – Szekspira (lub jak kto woli Shakespeare’a) nie trawię. Nigdy nie trafiała do mnie wielkość i ponadczasowość dzieł barda z Stratford-upon-Avon. Jest jednak sztuka, w tym wypadku komedia, która pokazuje, że niektóre chociaż pochwały mu się należały – „Kupiec wenecki”. Wiele filmów na jej podstawie powstało, jednak ten Michaela Radforda z 2004 roku jest szczególny. Anglik z przebieranej komedii zrobił bowiem mocny, przeszywający dramat osobowości . Zagrało bezbłędnie, gdyż udało mu się uchwycić uniwersalizm myśli Szekspira, który w komediowych dekoracjach uciekała. W „Kupcu weneckim” Radford rozprawia więc na poważnie o antysemityzmie, homoseksualizmie, emancypacji kobiet. A jako wisienkę na torcie, daje Panu Pacino szansę na jedną
z najlepszych ról w karierze! Czegóż chcieć więcej?
„Kupca weneckiego” poleca Maciej „Pudzian” Stasierski