Spór na temat wyższości kina europejskiego nad amerykańskim (i odwrotnie) toczy się od bardzo dawna. Śmiem twierdzić, że od wielu lat najsilniejszą kategorią filmową Oscarów jest ta z filmami nieanglojęzycznymi. Jednak z drugiej strony nie da się zaprzeczyć faktom, iż Jim Jarmusch i Paul Thomas Anderson urodzili się w Stanach Zjednoczonych. Filmy takie jak Ładunek 200 w reżyserii Alekseya Balabanova sprawiają, że gdyby ktoś podsunął mi nóż pod gardło i kazał decydować po której stronie powyżej zakreślonej barykady stoję, to ośmieliłbym się skierować swoje sympatie poza Amerykę. W kinie bardzo łatwo źle zagrać bezkompromisowością i brutalnością. Można otrzeć się o tani skandal i wywołanie jednorazowego wrażenia – bez celu i intelektualnego podkładu. Można jednak przez te środki przekazać coś więcej. Najlepszą krytyką bezużytecznej kinowej brutalności jest polecane już wcześniej w CBTO Funny Games Michaela Haneke. Faszyzm kładzie na łopatki skandalizujące i obrzydliwe Salo, czyli 120 dni Sodomy. Natomiast szachowym matem na wojujące wyrzeczenie się Boga, sprowadzenie istoty człowieka do zwierzęcia oraz na marksistowskie i komunistyczne ideologie stanowi właśnie Ładunek 200. Film, który zapamiętacie na długo z uwagi na kilka mocno niekomfortowych scen i Wasz zaparty dech podczas ich oglądania.
Zwiastun Ładunku bezczelnie film spoiluje. Dlatego proszę, nie oglądajcie go. Piosenka umieszczona poniżej dużo lepiej wprowadzi Was w to dzieło.
Polecam, Tomasz Samołyk