19.07. – dzień pierwszy OTWARCIE
„Bestie z południowych krain”
Znakomity przykład wciąż w Polsce niezbyt znanego amerykańskiego kina niezależnego. Historia relacji ojca z córką w konwencji na styku realizmu magicznego i trudnego dramatu społecznego. Z pozoru karkołomna konstrukcja działa dzięki wręcz hipnotycznej oprawie muzyczno-zdjęciowej, kapitalnemu aktorstwu pary głównych aktorów i opowieści, która rozczula, chwyta za serce swoją prawdziwością. 9.5/10
20.07 – dzień drugi
„F jak fałszerstwo”
Mockument z początku lat 70. w reżyserii Orsona Wellesa, słynnego twórcy „Obywatela Kane’a”. Welles stara się uchwycić w swoim filmie postaci dwóch słynnych oszustów dwudziestego wieku – fałszerza obrazów Elmyra de Hory oraz Clifforda Irvinga, autora fałszywej biografii Howarda Hughesa. Dodatkowo stara się sprowadzić widzów na manowce wprowadzając wątki związane z własną osobą. Niestety brak w tym wszystkim koncentracji na jednym temacie, stąd wątki nieco się rozpadają. Niemniej popis sprawności montażowej i reżyserskiej Wellesa. 6/10
„Zabawa w wojnę”
Nagrodzony Oskarem, fenomenalny mockument BBC ukazujący fikcyjny atak jądrowy Związku Radzieckiego na Wielką Brytanię w latach 60-tych XX wieku. Realizm porażający, dbałość o szczegóły niesamowita. Klasyka gatunku, która doprowadza widza chwilami do zwątpienia, czy nie przespał kilku ważniejszych lekcji z historii poprzedniego stulecia. 9/10
„Rewolucja”
Najgorszy z dotychczasowych filmów, które obejrzałem. Przeintelektualizowany gniot, 11 etiud ponoć związanych z rewolucją meksykańską. Jak związanych? Wiedza chyba jedynie ich twórcy! Fabularne słabizna, formalnie chwilami błysk, częściej jednak (jak w przypadku etiudy bohatera retrospektywy Carlosa Reygadasa) chaos i kicz. Brawa jedynie dla Rodrigo Garcii za bezkompromisowość i udaną etiudę z panią z supermarketu. 2/10
„Continuity”
Film niemożliwy do opowiedzenia. Narkotyczna wizja uwielbianego przeze mnie Phillipe’a Morę, który stara się zdobyć dowód na istnienie Boga. Robi to w znany sobie sposób – kompletnie bez formalnego przygotowania czy scenariusza, za to z wielką pasją i humorem. Niestety jak na niego dość ubogim, szczególnie jak na tak długi film. 5.5/10
„Legenda Kaspara Hausera”
Dziwadło. Technowestern opowiadający historię chłopca (nota bene granego przez dziewczynę), który ma mieć ponoć jakieś ważne zadanie do wypełnienia. Dla mnie to zagrało. Brawa za bezkompromisowość w podejściu, konsekwencję, solidny dobór muzyki i Vincenta Gallo. Kilka dialogów perełka. 7.5/10
21.07 – dzień trzeci
„Pokój 237”
Próba rozłożenia na czynniki pierwsze „Lśnienia” Stanleya Kubricka. Genialnie zabawny film, próba jednak nieprzekonująca, gdyż teorie wygłaszane przez kolejnych „ekspertów” pozostają nie tylko niewiarygodne, ale chwilami wręcz wskazują na działanie środków odurzających. Niemniej ciekawostka, bardzo dobrze skonstruowana, zabawna, lekka i łatwa. 7/10
„Wrong”
Surrealistyczna komedia o człowieku, który zgubił psa. Kto go ma? Nie wiadomo, choć można odnieść wrażenie, że wszyscy wokół coś o tym wiedzą. Żadna z postaci czy scenerii, w których pojawia się główny bohater, nie jest tutaj normalna. Działa to świetnie, gdyż widz wyje ze śmiechu przez większą część seansu, a przecież o to chodzi w komedii. Plus za świetny epizod znanego z „Prison Break” Williama Fitchnera. 8/10
„Miłość”
ARCYDZIEŁO! Najlepszy z filmów Michaela Haneke jaki zdarzyło mi się zobaczyć. Film niemal bez jednej słabszej sceny. Niesamowicie przeszywająca do głębi wizja małżeństwa, na którym ciąży próba nie do przezwyciężenia – choroba jednego z małżonków. Oboje zdają sobie z tego sprawę. Jednak ich miłość do drugiej osoby, nie pozwala tego przyznać i walczą. Głos Haneke w dyskusji o prawie do godnej śmierci. Dramat rozpisany na dwie postaci odegrane w sposób wręcz powalający na kolana przez weteranów Jean-Louis Trintignanta i Emmanuelle Rivę wspomaganych dzielnie na drugim planie przez Isabelle Huppert. Rewelacja!!! 10/10