Podobno w Hollywood wiedzą o nim wszyscy. Jest piękny i monumentalny. Urzeka formą, skalą i ekspresją. Mowa o Krakowskim Festiwalu Muzyki Filmowej, którego blogowe otwarcie zaserwowaliśmy sobie wczoraj wieczorem. Spotkaliśmy się z nim w miłych okolicznościach. Jedna z najlepszych randek naszego życia miała miejsce w Centrum Kongresowym ICE Kraków. Spotkaliśmy się tam z okazji specjalnego wydarzenia pt. Scoring 4 Wajda. Był to koncert, w trakcie którego zaprezentowano muzykę napisaną do filmów i spektakli teatralnych Andrzeja Wajdy.
Wśród publiczności znaleźli się: sam Andrzej Wajda, Krzysztof Penderecki, Zygmunt Konieczny, Julie Taymor oraz Elliot Goldenthal. Galę prowadził niezastąpiony duet: Grażyna Torbicka i Tomasz Raczek. Nie chcąc psuć wydźwięku tego tekstu, nie wspomnę o wystąpieniach prezydentów miast Krakowa i Katowic. Wszystkie kompozycje zostały wykonane przez Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach pod batutą charyzmatycznego Alexandra Liebreicha.
Doniosłym punktem gali było wręczenie Elliotowi Goldenthalowi nagrody im. Wojciecha Kilara. Odnotujmy, że Goldenthal jest kompozytorem muzyki symfonicznej, teatralnej i filmowej. Ostatnio został uhonorowany Oscarem i Złotym Globem za obrazy muzyczne do filmu Frida.
Jakże cudownie było usłyszeć, tuż po przemówieniu kompozytora, słynny temat Louis Revenge, pochodzący z filmu Wywiad z wampirem:
https://www.youtube.com/watch?v=tZLXdQW3jrs
Dalsza część wieczoru była wypełniona już niemal wyłącznie kompozycjami do filmów Andrzeja Wajdy. Odnotujmy co należy dla porządku i dajmy się wreszcie ponieść subiektywnej bezczelności i szaleństwu. Usłyszeliśmy dzieła Wojciecha Kilara, które towarzyszyły filmom Pan Tadeusz, Zemsta, Smuga Cienia i ten, zdecydowanie najlepszy, z Ziemi Obiecanej:
Były utwory Zygmunta Koniecznego z Klątwy i Nocy Listopadowej, tematy Andrzeja Markowskiego z Przekładańca i Pokolenia, Andrzeja Korzyńskiego z Człowieka z Żelaza i Człowieka z Marmuru oraz Pawła Mykietyna z późniejszych filmów Wajdy, a więc: Wałęsy. Człowieka z nadziei i Tataraku.
Ok. Pora na subiektywne szaleństwo. W absolutną euforię wprawił mnie utwór pochodzący z filmu… Katyń. Przyznam, że do samego obrazu mam sporo żalu i zastrzeżeń, choć doceniam jego wagę dla wartości pozaestetycznych. Publiczność zgromadzona w wielkiej sali audytoryjnej, z każdym taktem utworu popadała w ekstatyczne osłupienie. Atmosfera zrobiła się gęsta i niezwykle przejmująca. Mając dodatkowo w pamięci Lśnienie Stanleya Kubricka, zrobiło się nieznośnie dobrze. Po zakończeniu kompozycji, Krzysztof Penderecki osobiście złożył orkiestrze owację na stojąco. Wyobraźcie to sobie:
Ciężkie znoje i nostalgie przyjemnie łamały utwory Andrzeja Korzyńskiego. Jak chociażby ten, niezwykle zgrabny i powabny, pochodzący z Polowania na muchy:
Atmosferę najbardziej dystyngowanego stylu i klasy tworzyły kompozycje Krzysztofa Komedy. Bardzo chciałem zapalić cygaro i wypić najlepsze whiskey. Przy czymś takim to nawet konieczne i absolutnie wybaczalne:
Frank Zappa powiedział, że pisanie o muzyce jest jak tańczenie o architekturze. Trudno, ciężko i zawsze nieodpowiednio. Gorąco zachęcam do przesłuchania muzyki z filmów Andrzeja Wajdy. Przyznam, że wiele tych tematów mnie zaskoczyło, a niektóre skłoniły do spojrzenia na poszczególne filmu reżysera z innej, nieznanej dotąd strony. To był bardzo inspirujący czas.
– Kraków jest dla mnie miejscem szczególnym, a ten wieczór czymś zupełnie nadzwyczajnym – powiedział wyraźnie wzruszony Andrzej Wajda, po końcowej owacji na stojąco. Słysząc takie wypowiedzi, doświadczenia skłaniają mnie do podejrzeń o kokieterię. Zapewniam Was jednak, że w tym przypadku jestem przekonany, że płynęły one prosto z serca reżysera. Dla niego to naprawdę musiała być niezwykle emocjonująca podróż w czasie, która przywołała najpiękniejsze chwile z jego życia. Dla nas, widzów, to prawdziwa uczta muzyczno-wizualna, o której trudno będzie zapomnieć.
Tomasz Samołyk