Po spotkaniu z mistrzem polskiego kina, przyszedł czas na zapoznanie się w prawdziwym klasykiem. Niektórzy mówią, że być może nie było i nigdy w przyszłości nie będzie lepszego scenarzysty niż brytyjski bard ze Stratford-upon-Avon. Mowa oczywiście o Williamie Szekspirze, autorze najbardziej klasycznych komedii, dramatów i tragedii. Adaptacje filmowe jego utworów można już zapewne liczyć w setkach. Zabierali się za nie najbardziej uznani twórcy kina – Zeffirelii, Branagh, Polański, Goddard. W krakowskim Centrum Kongresowym, podczas znakomitego 3-godzinnego koncertu zaprezentowane zostały najważniejsze kompozycje z adaptacji szekspirowskich.
Szekspir symfonicznie poprowadzili znana z RMF Classic Magda Miśka-Jackowska oraz Simon Greenaway, który swoim angielskim humorem potrafił rozładować bardzo poważną atmosferę narzuconą przez tematykę koncertu. W pierwszej części usłyszeliśmy bogactwo tematów z kilka najbardziej znanych adaptacji Szekspira. Koncert otworzył temat Miklosa Rozsy z Juliusza Cezara z Marlonem Brado w roli głównej. Jednak otwarcie nie było w tym wypadku najważniejsze. Potem przeszliśmy do dużo bardziej energetycznej i ciekawej części koncertu. Muzycy Orkiestry Akademii Beethovenowskiej (kolejne odkrycie – są w Polsce naprawdę dobre orkiestry!) pod batutą znakomitego Christiana Schumanna płynnie przechodziła od Nino Roty (temat ten zaprezentowaliśmy już w zapowiedzi festiwalu) z Romeo i Julii po kapitalną suitę z Kupca Weneckiego autorstwa Jocelyn Pook. Highlightem tej części wieczoru okazał się jednak samograj. Orkiestra genialnie zagrała fragment baletu Romeo i Julia Sergiusza Prokofiewa Monteki i Kapuleti. Zawsze warto!
Na koncercie obecna była sama autorka muzyki do Kupca weneckiego. Oto próbka jest partytury:
Jednak wszystko to było jedynie zapowiedzią genialnych wrażeń drugiej części. Jej bohaterem, przez wielkie B, była muzyka zwycięzcy nagrody im. Wojciecha Kilara (nie mylić z Witoldem Kilerem) Elliota Goldenthala, którą komponował na przestrzeni lat do filmów i spektakli teatralnych swojej żony Julie Taymor. Ośmielę się stwierdzić, że jest to wizjonerska kolaboracja. Interesująca, chwilami świetna reżyserka stworzyła z wielkim kompozytorem muzyki duet absolutnie wymykający się wszelkim ramom gatunkowym. Momentem magicznym była prezentacja kilkunastominutowej suity z Tytusa Andronikusa z jedną z najlepszych późnych ról Anthony’ego Hopkinsa.
Orkiestra poprowadzona przez Christina Schumanna w tej części dała wirtuozerski popis i aż dziw, że za przykładem swojego guru Krzysztofa Pendereckiego, Goldenthal nie wstał na jej cześć. Szczęśliwie później wyręczyła go publiczność, która nagrodziła muzyków Akademii Beethovenowskiej oraz solistów długą owacją. Zasłużoną, bo koncert był nawet lepszy niż poprzedniego wieczora, kiedy słuchaliśmy muzyki z filmów Andrzeja Wajdy.
Relacjonował: Maciej Stasierski