Pozostając w klimacie wczorajszego Co by tu obejrzeć i podtrzymując moją fascynację postacią markizy de Merteuil, chciałbym Wam w dzisiejszym odcinku So Fakin Closely zaprezentować jedną scenę, która definiuje nie tylko ten film, nie tylko charakter tej bohaterki, ale wydaje się że całą aktorską karierę odgrywającej ją Glenn Close. Po Niebezpiecznych związkach, Close stała się synonimem kobiecej siły, co przekładała na wszystkie swoje filmowe (Albert Nobbs) i telewizyjne (The Shield, Układy) role.
Scena, którą Wam zaprezentuję, szczególnie w dobie aktualnych konfliktów na arenie międzynarodowej, nie powinna być przez nikogo traktowana jako materiał instruktażowy. Z drugiej jednak strony, jeśli miałbym sobie wyobrażać (choć wolałbym nie) jak mogłaby taka sekwencja wyglądać w wykonaniu Władimira Putina czy Baracka Obamy, to nie mam wątpliwości, że którykolwiek z tych dżentelmenów zrobiłby to bardziej efektownie i bardziej celnie niż właśnie Glenn Close, która w tej scenie aktorsko niszczy samego John Malkovicha. Mam dla Was dwie wersje – dłuższą:
i krótszą, jeśli ktoś nie chciałby czekać na najmocniejszą w historii kina pointę:
Maciej Stasierski