Kto nas czyta, ten wie. Kochamy Wielkie Piękno. To prawdopodobnie jeden z najlepszych filmów, jakie udało się naszej załodze obejrzeć za życia. Ten film to kopalnia cytatów, scen, piosenek, kadrów i całej masy ulotnych rzeczy, które każdy subiektywnie dostrzega i zapamiętuje na zawsze. Gdybym miał wskazać jedną scenę (co za karkołomne zadanie, Sobolewski), która definiuje ten film, wybrałbym właśnie tę poniżej. Sorrentino jednym mistrzowsko skomponowanym ujęciem wprowadza na ekran Jepa Gambardelle i mówi nam o nim więcej, niż mogłoby to opisać tysiąc słów. Tego nawet nie trzeba tłumaczyć. Gdy się do tego doda zwierzęcy magnetyzm głównego bohatera i perfekcyjne montażowe zgranie obrazu z muzyką, to patrzymy na jedną z najlepszych scen kina europejskiego XXI wieku. A to zaledwie początek filmu!
P.S- Nie bez powodu Sorrentino odbierając Oscara za ten film dziękował ze sceny m.in Martinowi Scorsese. Wszak, sposób prezentacji kluczowej dla filmu postaci przypomina do złudzenia manierę, za pomocą której Scorsese z uwielbieniem prezentuje swoich protagonistów.
So Fakin Closely, w tym tygodniu premierowo, autorstwa Dominika Sobolewskiego.