Kieł

Spoilery to dla kinomana rzecz okropna, niewybaczalna i zasługująca na napiętnowanie. Filmowy wybawca wieczoru, który tak bardzo chce zarekomendować film, że opowiada o jego punkcie zwrotnym, zasługuje na wieczne potępienie. No dobra, może wystarczy spuścić nad nim zasłonę politowania. Cała sztuka zachęcania (śmiem twierdzić – do czegokolwiek) polega na interesującym przedstawieniu rzeczy, zaledwie sygnalizując jej esencję. Jak jednak zarekomendować film, którego cała warstwa konceptualna jest jednym wielkim spoilerem?

Nie wiem. Podotykam was po receptorach, które odpowiadają za irracjonalną fascynację minimalizmem. Powiem czego nie powinniście robić. Proszę nie czytać ani jednego zdania o fabule tego filmu. Niech Was ręka boska broni od obejrzenia jego traileru. Proszę nie pytać znajomych czy fajny? oraz nie sugerować się czymkolwiek. Proszę nie wiedzieć nic i dać się ponieść dziwnej ciekawości i rozdrapywaniu umysłu Giorgosa Lanthimosa. Słowem, proszę nie rozmawiać ze mną o filmach, gdy piję alkohol. Co do jednego jestem jednak przekonany. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, niech czym prędzej obejrzą film Kieł.

Samołyk_9

Start typing and press Enter to search