„Love”: tylko nie w oko!

Gaspar Noe jest wizjonerem kina – po obejrzeniu w ostatnim czasie jego najważniejszych filmów nie uważam tego stwierdzenia za przesadzone. Nieodwracalne, najlepszy film Noe, to seans, który pozostanie w mojej pamięci na pewno na długie miesiące. Z tym większym rozczarowaniem przyjmuję Love, najnowszy produkt Gaspara, który wydaje się być nieudolną powtórką jego poprzednich dokonań.

W każdym z filmów Noe są sceny, po których te filmy zostaną zapamiętane na zawsze, jak chociażby finał w I stand alone czy sceny morderstwa oraz gwałtu w Nieodwracalne. W Love Gaspar postanowił przejść do historii kina prezentując pierwszy (zapewne) w kinie wytrysk męski w 3d. Szkoda, że nie ma w tym filmie wiele więcej elementów, które pozwoliłyby mu zapisać się mocniej w pamięci widzów. W Love widać, że Noe jest wciąż wizualnym artystą – dawno nie czułem się tak dobrze na filmie stworzonym w technologii 3d. Jego styl prezentacji obrazu idealnie do niej pasuje. Love jest więc pełna przepięknych scen, które mogłyby same w sobie stanowić obrazki do powieszenia na ścianie (co prawda nie w konserwatywnym domu, ale zawsze). Gorzej jest tym razem w kwestii muzycznej – Noe wałkuje ograne dwa motywy Erica Satie, które wykorzystywane były z podobnym skutkiem w…Kryminalnych (taki polski serial sensacyjny). Gaspar, naprawdę nie ma już innych motywów muzycznych? Myślę, że sam Satie byłby zdziwiony w jakich momentach można podkładać jego muzykę.

1406ded7-b02f-4dd3-9273-599ff948c59f

Murphy i Elektra – główni bohaterowie, nietypowo w ubraniach

Jak wygląda Love ze strony czysto merytorycznej? Tutaj jest niestety najgorzej. Dotychczas Gaspar starał się zawsze dotykać tematów dla niego ważnych, ale też łączyć tematykę z niesztampowo prowadzoną fabułą. Czymże innym jest bowiem I stand alone, jak nie rozmową o relacji ojca z córką, a Nieodwracalne o trudnej, chwilami bardzo pięknej miłości? Tutaj też jest niby o miłości, toksycznej, wręcz histerycznej. Jednak Noe prześlizguje się po temacie, nie wchodzi głębiej (jakby to dziwnie w tym kontekście nie zabrzmiało). Co gorsza ta dyskusja o miłości, opartej na fizyczności, wygląda na niesamowicie wygładzoną. Dotychczas pomysłowość Noe często odpychała, nigdy nie pozostawiała obojętnym. W Love jest inaczej – patrzymy na tych ludzi, którzy bardzo często uprawiają seks w najróżniejszych konfiguracjach i nic nami nie potrząsa. Co się nie zdarzało w poprzednich filmach, w końcówce Gaspar wręcz zamęcza powtarzającymi się dialogami o wiecznej miłości. Mało w Love wyzwania, które Noe stawiał przed widzem, dużo za to wszechogarniającego poczucia emocjonalnej pustki.

Gaspar Noe to wciąż jedno z najmocniejszych nazwisk europejskiego kina. Love jest poważnym wypadkiem przy pracy.

Stasierski_5

Start typing and press Enter to search