Moje pierwsze Kino na granicy

To był mój pierwszy raz na Kino Na Granicy / Kino Na Hranici i już teraz mogę powiedzieć, że na pewno nie ostatni. Bez cienia wątpliwości – jeden z najlepszych przeglądów/festiwali/niepotrzebne skreślić w Polsce.
Patrząc na organizację tego festiwalu, naszła mnie jedna refleksja, którą kieruję do organizatorów innych przeglądów tego typu: jest się od kogo uczyć. Takiego połączenia perfekcyjnie dogranych działań i festiwalowego chillu nie widziałem nigdy wcześniej – twórcy Kina na granicy wiedzą jak wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję i czerpać pełnymi garściami z tego co daje im lokalizacja, co daje im klimat tych dwóch miast, co dają im w końcu te dwie kinematografie.
Dzięki temu mogą dać swoim widzom wszystko, co jest im potrzebne – dla jednych jest więc to znakomita okazja do przyjrzenia się filmom zza naszej południowej granicy – czeska kinematografia, która straciła ostatnio nieco na swojej popularności w Polsce, jest przecież wciąż bardzo bogata. Dla innych zaś (dla mnie na przykład) przegląd ten jest szansą obejrzenia kilku polskich nowości i nadrobienia zarówno klasyki, jak i paru pozycji, na które nie zdążyłem do kina. Słowem: idealnie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak skierować podziękowania w stronę organizatorów, w szczególności dyrektorki Jolanty Dygoś i dyrektora Łukasza Maciejewskiego. Za co?
Za całość retrospektywy Andrzeja Wajdy – takich filmów jak nieziemskie „Panny z Wilka” czy fenomenalny „Człowiek z marmuru” nie chce się oglądać na ekranie komputera czy telewizora. Dziękuję ekipie wolontariuszy Kulturní a společenské středisko „Střelnice” – Kass za niezmienny uśmiech przy sprawdzaniu akredytacji (byłem u Was na 7 z 15 seansów, z czego pięć to były filmy Wajdy).
Za „Ostatni dzwonek” Magdaleny Łazarkiewicz, który absolutnie rozwalił mnie emocjonalnie. Pozytywnie – będę wracał do tego filmu wielokrotnie, a piosenkę finałową już słuchałem na zapętleniu, spacerując nad brzegiem Olzy.

Za przypomnienie wielkości Katarzyny Figury – seans filmu „Chrzciny” uważam za niespełniony, ale ta jej rola jest nieprawdopodobna. Film pewnie pojawi się w konkursie w Gdyni, więc będzie jeszcze okazja się mu lepiej przyjrzeć – jest to na pewno przykład bardzo ciekawie skrojonej historii, rozpisanej na świetnych aktorów, która jednak rozwija się być może nie zawsze do granic możliwości.
Za te wielkie niebieskie oczy Edwarda Żentary w „Siekierezadzie”, charyzmę Jowity Budnik młodego Marka Kondrata w mniej udanej „Smudze cienia”. Za ten ten rozkrzyczany, chaotyczny, imponujący bębenek.
Jak już będziecie się wybierać do Cieszyna, niekoniecznie w związku z festiwalem, to kilka miejsce zapiszcie sobie jako must-see: fenomenalną kawiarnię Mufka, nie mniej znakomity Kornel i Przyjaciele czy U Trzech Braci, restaurację do której bym nigdy nie poszedł (bo Włocha się je we Włoszech albo we Wrocławiu 😉 ) i byłby to błąd.
Na koniec dziękuję znajomym, którzy mi podsunęli pomysł, żeby na ten przegląd pojechać. Od lat się zbierałem, od lat szukałem alternatywy dla Off Camery, z którą mamy dość trudną relację love-hate. Dobrze, że w końcu się udało, bo zakochałem się z mieście i w tym przeglądzie. I mogę tylko powiedzieć: gratuluję i do zobaczenia za rok. Oby w takich samych nastrojach i w takiej samej pogodzie.

Start typing and press Enter to search