Ponad 40 lat współpracy, 26 z 28 filmów nakręconych przez niego z muzyką jednego i tego samego człowieka Johna Williamsa – to się nazywa przywiązanie ze strony Stevena Spielberga. Ta para reżysersko-kompozytorska to ewenement na skalę światową. Można z nimi porównać chyba jedynie takie współprace jak Hitchcocka z Hermannem, Cronenberga z Howardem Shore czy Zemeckisa z Silvestrim. Żadna z nich nie trwa jednak aż tyle. Williams opuścił dotychczas tylko dwa filmy swojego wielkiego przyjaciela – fenomenalny Kolor purpury (zastąpił go zawodnik muzycznej wagi ciężkiej Quincy Jones) oraz najnowszy Most szpiegów, do którego muzykę napisał Thomas Newman. Przypomnijmy sobie kilka najważniejszych, nie zawsze najbardziej znanych tematów z filmów Spielberga napisanych przez Johna Williamsa.
Wszystko zaczęło się od The Sugarland Express, ale pierwszy wielki sukces pojawił się rok później. Wszyscy znają ten niezwykle subtelny, stonowany, niemal ascetyczny temat, którego bał się chyba każdy, kto odwiedzał w 1975 roku kino:
Potem panowie zmienili nieco tematykę i styl. Zresztą obydwaj wpływali na swoje kariery w sposób niebagatelny. Spielberg zmieniał kinowe gatunki, a John Williams zmieniał z nim podejście do muzyki filmowej. Tak powstały: klasyk science fiction Bliskie spotkania trzeciego stopnia, Poszukiwacze zaginionej arki, którzy zredefiniowali filmową przygodę oraz E.T. – najważniejszy film familijny jaki kiedykolwiek powstał. I tak też powstały te klasyczne motywy muzyczne:
https://www.youtube.com/watch?v=C4WK9WvOBvE
Po nieco mniej udanych filmach, przyszedł rok 1993, najlepszy w karierze obydwu twórców. Wtedy to Spielberg po raz pierwszy sięgnął po Oskara za reżyserię do Listę Schindlera, z kolei Williams zgarnął za ten film swoją piątą statuetkę. Żeby jednak nie było tak poważnie, panowie w międzyczasie nakręcili w tym samym roku Park Jurajski. Temat z niego jest pewnie jeszcze bardziej rozpoznawalny, niż ten stworzony przez dźwięki skrzypiec genialnego Itzhaka Perlmana. Pamiętacie?
Po tym czasie, kariera Spielberga ewidentnie zwolniła. Jednak muzycznie jego filmy, nawet te nienajlepsze, wciąż były przerażająco mocne. Jeden z nich uwielbiam szczególnie, uważam go zresztą za najprzyjemniejszy ze spielbergowskiej kolekcji ostatnich kilkunastu lat. Pewnie kojarzycie, o czym piszę – Viktor Navorski nie może się wydostać z zamkniętego terminalu na lotnisku. W jego kraju trwa wojna, a demoniczny zarządca lotniska postanawia go na nim zatrzymać za wszelką cenę. Terminal to niezwykle uroczy, piękny film z cudowną rolą Toma Hanksa. Ale także ze wspaniałym, jak na Williamsa bardzo nietypowym, leciutkim tematem głównym. Warto go posłuchać, bo rzadko się słyszy coś tak subtelnego spod ręki mistrza wielkiej orkiestry i potężnego chóru. Takiego tematu właśnie potrzebował Spielberg do tego filmu.
Czy Thomas Newman dołączy do tego mocnego zestawienia coś ze swojej oczekiwanej partytury do Mostu szpiegów? Dowiecie się już w weekend. Tymczasem słuchajcie, tego co dla Was wybrałem.
Polecam!
Maciej Stasierski