Star Wars Rebels (Star Wars: Rebelianci, prod. 2014 – dziś, Disney)
O czym jest serial?
Star Wars: Rebelianci jest osadzony 14 lat po akcji Zemsty Sithów i 5 lat przed początkiem Nowej Nadziei. Imperium Galaktyczne coraz mocniej poszerza swoje wpływy. Jednak przy życiu pozostają nielicznie Jedi, którzy zaczynają formułować rebelię. Jednym z głównych jej inspiratorów są członkowie załogi statku Duch, na czele z rycerzem Jedi Kananem Jarrusem. Podczas jednej ze swoich przygód poznają młodego Ezrę, u którego Kanan zaczyna wyczuwać pokłady Mocy.
Kto za tym stoi?
Twórcą i jednym z głównych scenarzystów serialu jest Simon Kinberg, również znany producent, który współtworzył takie filmy jak Sherlock Holmes, Kopciuszek Kennetha Branagh czy Marsjanin Ridleya Scotta. Muzykę, na podstawie słynnych tematów Johna Williamsa, stworzył Kevin Kiner. Oto próbka, opisująca postać Wielkiego Inkwizytora:
Wśród aktorów podkładających głosy znalazło się kilka interesujących nazwisk, szczególnie po Ciemnej Stronie mocy. Inkwizytora zagrał znany z serii o Harry’m Potterze Jason Isaacs, najważniejszego agenta Imperium Kallusa David „Dr. King” Oyelowo, a pojawiającego się jedynie w roli epizodycznej Dartha Vadera oryginalny głos ze „starej” trylogii James Earl Jones.
Czy warto?
Zależy zapewne od nastawienia i…wieku. Jeśli ktoś jest wielkim fanem Gwiezdnych Wojen, to albo przełknie wszystkie fabularne uproszczenia i będzie się dobrze bawił, bo po prostu tę serię kocha, albo znienawidzi Kevina Kinberga za jego podejście do tematu. Ten drugi stan może być udziałem szczególnie ludzi zbyt mocno nastawionych na „dorosłą” rozrywkę, której dużo widać było w poprzedniej animacji telewizyjnej Wojnach Klonów. Star Wars: Rebelianci, co widać od świetnego otwierającego serię filmu fabularnego pt. Iskra rebelii, to seria mocniej nastawiona na młodszego widza. Czy to źle? Nie powiedziałbym. Oglądając pierwszy sezon (wyszły już w całości dwa), nie miałem poczucia zmęczenia tym, że ewidentnie oglądam film dla dzieci. Przeciwnie od początku bohaterowie stworzeni przez Kinberga w pewien sposób we mnie narastali i właściwie od razu ich polubiłem. Jest coś wyjątkowo naturalnego w ich historiach, szczególnie w tej dotyczącej młodego, niedoświadczonego Ezry, który chce zostać rycerzem Jedi.
Jest też coś odświeżającego w znakomicie wyglądającej postaci Wielkiego Inkwizytora, który dzięki fantastycznemu głosowi Jasona Isaacsa za każdym razem kradnie show. To chyba już tradycja, że postaci negatywne są w Gwiezdnych Wojnach bardziej interesujące od tych pozytywnych. Tak jest więc i w tym wypadku – Inkwizytor wygląda i zachowuje się, jakby chciał zastąpić Dartha Vadera na miejscu najbardziej ikonicznego villaina serii. Nie uda mu się, bo po pierwsze mamy do czynienia jednak z animacją, a po drugie, że Vader to bohater, którego podrobić się nie da. Próbować jednak było warto. Ja będę pewnie w wolnej chwili kontynuował swoją przygodę z Star Wars Rebels, bo to rozrywką dziecinna, ale bezpretensjonalna i bardzo przyjemnie animowana.
Polecam.
Maciej Stasierski