„Opowieść o miłości i mroku”: Art-house nie do zniesienia

Natalie Portman wybrała na swój debiut reżyserski materiał potencjalnie interesujący. Książka Amosa Oza, oparta na wspomnieniach autora z dzieciństwa, dotyka kwestii powstania Państwa Izrael, tworząc perspektywę rodziny autora, ze szczególnym uwzględnieniem matki Fani. Co z tego wybrała Portman na główny temat swojego filmu? Jeśli ktoś zna odpowiedź na to pytanie, stawiam dobre piwo.

taleofloveanddarkness2-xlarge

Powiem od razu: nie lubię takiego kina. Nie mówię tutaj o tematyce, a o stylu. Portman jest aktorką absolutnie wybitną, ale podobnie jak starsza koleżanka Angelina Jolie, jeszcze musi się wiele nauczyć zanim powiemy o niej jako o pełnoprawnej pani reżyser. Opowieść o miłości i mroku jest obarczona podstawowym problemem: brakiem tempa. Niestety nie wydaje mi się, żeby wynikał on z warsztatu Portman (a może nie tylko z tego), a bardziej z pewnego „oszustwa”. Oszustwa polegającego na tym: opowiadamy o czymś bardzo powoli i udajemy przez to ambicje, a jak nie podoba Ci się tempo, to znaczy żeś niecierpliwy i nie rozumiesz. Mam nadzieję, że Portman nie kierowała się do końca tym założeniem, ale trochę tak wygląda Opowieść o miłości i mroku. Jak art-house, kino które przerosły ambicje, które formalnie wymuskane, aż za bardzo piękne, pozostaje przy tym merytorycznie puste i nijakie.

a.-A-tale-of-love-and-darkness

Wątków przecież było tutaj wiele – polityczny, społeczny, nawet osobisty. Można było to pociągnąć w stronę gatunkową. Wtedy pewnie dostalibyśmy bardzo stylizowany dramat rodzinny, z elementami melodramatu. Jednak wydaje się, że Portman, zdecydowanie za bardzo rozkochana w materiale wyjściowym, nie potrafiła się zdecydować jak to bogactwo zdyskontować. Wyszło więc kino niezdecydowane, a przez to niewciągające i nieszczególnie wiarygodne. Szkoda, bo potencjał był wielki, a twórcy za kamerą znakomici. Jednak nawet Sławomir Idziak wydaje się, że przeszarżował. Perfekcja jego zdjęć jest tak daleko posunięta, że dokłada się mocno do kiczu, o którym Opowieść o miłości i mroku, szczególnie w scenach sennych, ociera się zdecydowanie za mocno.

Rozczarowanie. Natalie piękna i utalentowana, ale jako reżyser na razie pogubiona.

Start typing and press Enter to search