Osaczony przez… teściów. Recenzja „Uciekaj!”

Debiutancki film Jordana Peele jest przykładem na to, że horror może być dziełem sztuki, powstającym w kontrze do ludzkich lęków i słabości. Odnoszę wrażenie, że najlepsze filmy często są robione przeciwko czemuś, jako wyraz sprzeciwu. Dotyczy to nie tylko dramatów i komedii, ale też kina grozy. Uciekaj! to filmowe dzieło, które może pozwolić widzom skonfrontować się ze sprawami, od których wielu z nich wolałoby uciec albo udawać, że nie istnieją. Ten film ma więc szansę stać się klasykiem na miarę Nocy żywych trupów George’a A. Romero i Oni żyją Johna Carpentera.

getout

Jednocześnie kinofil Peelee nie zapomina o tym, że suspens i humor to najlepsze połączenie. W Uciekaj! nie brakuje absurdalnych rozwiązań i uproszczeń, ale to przecież kino gatunkowe, w którym pod pozornie lekką formą kryje się jednak gorzka krytyka współczesnego świata. Najlepiej więc na czas seansu spróbować zawiesić swoją niewiarę i dać się porwać tej niepokojącej opowieści.

Paradoksalnie sporym atutem tego filmu jest niski budżet, który reżyser prawdopodobnie potraktował jako wyzwanie, jako dobry pretekst do dania upustu swojej kreatywności i inteligentnemu budowaniu napięcia. Podobnie jak trudno samemu siebie rozśmieszyć (np. łaskocząc się), wyzwanie kryje się także w tym, jak siebie przestraszyć. To trudne zadanie w czasie pisania i reżyserowania. Amerykański komik znalazł na to znakomity sposób. Zgodnie z regułami gatunku, umieścił akcję swojego filmu w klaustrofobicznej przestrzeni na odludziu, a przerażać widzów mogą bardzo dziwne zachowania bohaterów. Uważam, że może to wywołać ciekawszy i lepszy efekt, niż epatowanie krwią i pokazywanie kiczowatych zjaw zrobionych w CGI. Osobiście mam już dość horrorów o duchach i nawiedzonych domach. Jednocześnie Peele korzystał z najlepszych wzorców, inspirując się chociażby Dzieckiem Rosemary Romana Polańskiego (zapewne nieprzypadkowo jeden z bohaterów ma na imię Roman) czy Lśnieniem Stanleya Kubricka. Zgodnie ze starą filmową zasadą zbrodnie zostały w tym filmie dokonane przy użyciu środków podpowiadanych przez miejsce akcji i jej uczestników. Pytanie brzmi, kim są ci uczestnicy i jakie tajemnice skrywa to miejsce?

Jordan Peele rozpoczął swój film od „tajemnicy”, bo można się domyśleć, że czarnoskóry chłopak spotka się z nietolerancją ze strony rodziców i przyjaciół jego białej dziewczyny (pojawiają się takie sugestie), ale reżyser zaskakuje na późniejszym etapie, budując napięcie i przeciwstawiając się kliszom. Duża w tym zasługa fantastycznej obsady (przerażony Daniel Kaluuya, demoniczni Bradley Whitford i Catherine Keener, a także wprowadzający elementy komiczne LilRel Howery). Niepokój wzbudził we mnie muzyczny utwór Sikiliza Kwa Wahenga, który moim zdaniem ma szansę stać się klasykiem na miarę muzyki Golbina z Suspiri Dario Argento.

getout21

Zapewne amerykańskiemu komikowi, który wziął się za pisanie scenariuszy i reżyserowanie, bliskie są słowa pisarza Raya Bradbury’ego, że największą obrazą jest nazwać kogoś nie potworem, tylko człowiekiem. Wtórował mu David Cronenberg, mówiący, że nie przerażają go potwory, ale właśnie ludzie. Między innym dlatego Uciekaj! zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Nie zgadzam się więc ze słowami pisarza Łukasza Orbitowskiego, który powiedział kiedyś w rozmowie ze Stopklatka.pl:

 „Polacy nie przepadają za horrorami i nie lubią się bać. To chyba gatunek, który dobrze sprawdza się w czasach prosperity, a my jesteśmy w permanentnym kryzysie. Mamy wystarczającą ilość prawdziwych lęków, nie musimy szukać ich substytutów w książkach i filmach”.

Wierzę, że ludzie – nie tylko w Polsce – pójdą do kin na tę produkcje, w której wielu z nich może się – niestety – przejrzeć niczym w zwierciadle. To kolejna filmowa opowieść o banalności zła. Odnoszę wrażenie, że Jordan Peele chciał, na przekór zasadzie Alfreda Hitchcocka, udowodnić, że czasem im zwyczajniejsze są czarne charaktery, tym bardziej udany wychodzi z tego film. Bohater Uciekaj! zostaje osaczony przez swoich… teściów. Gdyby zadzwonił do mnie kumpel i powiedziałby mi, że teściowie przeciwko niemu spiskują, czyhając na jego życie, prawdopodobnie nazwałbym go kompletnym wariatem. To przeważnie niewiarygodna, fantastyczna sytuacja, z której bardzo trudno wybrnąć. Czy i jak poradził sobie z nią bohater tego filmu? Warto się o tym przekonać.

 

Start typing and press Enter to search