Michał Hernes: W nocy z niedzieli na poniedziałek znów rozdane zostaną Oscary i pewnie wyjdzie jak zwykle, to znaczy bez nagrody za reżyserię dla Christophera Nolana. Zapewne znów będę zażenowany i rozczarowany kilkoma werdyktami, ale mimo wszystko będę oglądał oscarową galę z zainteresowaniem i lekkim podenerwowaniem. A Ty? Masz swoich oscarowych faworytów?
Maciej Stasierski: Pewnie jak każdy. Już wiem jednak, że w większości przypadków polegną oni w starciu z kampaniami wielkich firm producenckich oraz trendami, które widać w trakcie tego sezonu oscarowego. Przykładowo spójrz na kategorie aktorskie – poza Oldmanem, we wszystkich wolałbym, żeby wygrał ktoś inny od prawdopodobnego triumfatora. Zamiast Frances McDormand widziałbym na scenie Margot Robbie, zamiast Sama Rockwella Richarda Jenkinsa lub Woody’ego Harrelsona, zamiast Allison Janney Leslie Manville. Zapewne nic z tego się jednak nie ziści. A jak u Ciebie wyglądają faworyci aktorscy tego roku?
Michał: Serce podpowiada mi, że Oscara powinien dostać Timothy Chalamet, ale bardziej zasługuje na tę statuetkę Gary Oldman, choć nie miałbym również nic przeciwko temu, żeby nagrodzono żegnającego się prawdopodobnie z kinem Daniela Day Lewisa. A w spojrzeniu Chalameda jest coś niesamowitego, hipnotyzującego i elektryzującego. Oto narodziny gwiazdy, ale on Oscara jeszcze dostanie. Jako że w młodości siła, równie chętnie nagrodziłbym Saoirse Ronan za wspaniałą rolę w „Lady Bird”. Jestem pod wrażeniem jej uroku osobistego, a przede wszystkim talentu – zarówno do ról dramatycznych, jak i komediowych. Moim faworytem jest też Willem Dafoe za pokazanie swojego innego, ciepleszego oblicza we wspaniałym filmie „Florida Project”. Inna sprawa, że chętnie nagrodziłbym również Woody’ego Harrelsona za “Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri”, bo pokochałem bohatera, w którego się wcielił. Zachwyciła mnie również Octavia Spencer w “Kształcie wody”, ale Oscara pewnie nie dostanie. A kogo byś nagrodził w innych kategoriach?
Maciej: Ronan też była wspaniała, ale podobnie jak w przypadku Chalameta czy Robbie – oni mają czas i swoje Oscary kiedyś odbiorą. Generalnie, jak co roku, kategoria aktorka pierwszoplanowa jest zdecydowanie mocniejsza od odpowiednika męskiego. Gdyby nie ta Meryl Streep…
Po pierwsze nagrodziłbym “Niemiłość” w kategorii filmów nieanglojęzycznych – to mój zdecydowany faworyt, który też zapewne nie wygra z bardziej podchodzącym pod gusta Akademii “The Square”. To będzie jak batalia między “Birdmanem” a “Boyhoodem” czyli między filmem o artyzmie, mocno oderwanym od szarej rzeczywistości, a filmem o rzeczywistości tak szarej, że niemal czarnej, smutnej i wywołującej frustrację. A Ty co sądzisz o tej kategorii? No i co z tym “Twoim Vincentem”?
Michał: “The Square” nagrodziłbym za szalone i wnikliwe pomysły. Zgadzam się z reżyserem tej produkcji, że w filmach powinno być więcej małp. “Niemiłość” jest co prawda bliska arcydziełu, ale bardziej odpowiada mi tragikomiczna i trafiająca w sedno opowieść Rubena Ostlunda i sposób, w jaki inspiruje się filmami z Youtube’a. Jeśli zaś chodzi o “Twojego Vincenta”, to bardzo trzymam kciuki za ten film. To przepiękna wizualnie i prekursorska animacja, a zarazem ujmująca historia. Co prawda można narzekać na słabości scenariusza, ale zachwyciło mnie to, że twórcy filmu nie opowiedzieli w nim o szaleństwach i mrocznym obliczu van Gogha, tylko pokazali go z przepięknej, ludzkiej strony. List miłosny do słynnego malarza zasługuje na Oscara. A kogo byś nagrodził za najlepszą piosenkę, muzykę i dźwięk?
Maciej: Za piosenkę nagrodziłbym Sufjana Stevensa za piosenkę do filmu “Tamte dni, tamte noce”. Ten film zresztą nagrodziłbym we wszystkich możliwych kategoriach. Ale mam też świadomość, że szanse są marne. Piosenkę wygra jednak raczej “Coco”, co też nie będzie złym wyborem. Muzyka to niemal pewnym Oscara dla Alexandre’a Desplat, choć i on przy mądrej postawie Akademii powinien czuć mocniejszy oddech na plecach Jonny’ego Greenwooda. Jego muzyka do “Nici widmo” jest absolutnie powalająca, inna, prekursorska – chcę więcej takiej świeżości w kinie! Dźwięk to może być jedyna szansa na Oscara dla “Dunkierki”, a może się mylę? Może Nolan w sposób zaskakujący rozbije bank na tej gali?
Michał: Może Cię zaskoczę, ale ja bardziej trzymam kciuki za piosenkę “Mighty River” z filmu “Mudbound” przepięknie zaśpiewaną przez Mary J. Blige (mnóstwo wzruszeń i ciary na plecach). Jeśli chodzi o muzykę to jestem rozdarty między “Dunkierką” a “Nicią widmem”, a jeżeli chodzi o dźwięk, montaż dźwięku i montaż – między “Dunkierką” a “Baby Driver”. W ogóle nagrodziłbym Christophera Nolana za precyzję reżyserii i pomysły, “Dunkierka” zasługuje też na Oscara za zdjęcia i dałbym jej nagrodę za scenariusz (myślenie obrazami, na pierwszych 20 stronach scenariusza tego filmu nie ma ani jednego tekstu). Co o tym myślisz?
Maciej: Za zdjęcia Oscara dałbym…”Kształtowi wody”. Pokochałem tę wizję, uważam, że Dan Laustsen zrobił niesamowitą robotę. Mam mętlik w głowie, bo uważam, że jego zdjęcia są lepsze od “Blade runnera 2049”, ale chciałbym też Oscara w końcu dla Rogera Deakinsa. Poza tym jednak “Dunkierka” bezapelacyjnie zasługuje na większość nagród technicznych – dźwięk, montaż dźwięku, montaż. Co do reżyserii – dla mnie jednak Del Toro wygrywa, bo ryzyko jakiej podejmował w tworzeniu tej opowieści się po prostu opłaciło. Nie dało się takiej historii zrobić bez sprawnej reżyserskiej ręki. On umiał!
Powiedzmy jeszcze coś o gali – będzie politycznie? I jak w tym wszystkim odnajdzie się Jimmy Kimmel?
Michał: Tak, jako psychofan “Dunkierki” zapomniałem na chwilę o przepięknych zdjęciach do “Kształtu wody” i “Blade Runner: 2049”, ale jednak nagrodziłbym Rogera Deakinsa za ten drugi film. Co do gali, podejrzewam, że nie tylko będzie politycznie, ale przede wszystkim sporo będzie o prawach kobiet. Ciekawe, jak Kimmel się w tym odnajdzie i czy z przyczyn politycznych Oscar dla najlepszego dokumentu powędruje do “Ostatniego w Allepo”. A jak Ty myślisz- będzie politycznie i czy Kimmel da radę?
Maciej: Da! I będzie pewnym odbicie w kontekście politycznego wydźwięku gali, bo po prostu Kimmel nie jest aż tak polityczny. Czekam na żarty z prezydenta USA i Stevena Spielberga. Zasłużył w tym roku, żeby się z niego śmiać.
Widzimy się w niedzielę!