Było nieźle, ale czy nie do zapomnienia? Chyba jednak nie. American Film Festival pod względem programowym pozostawił małe uczucie niedosytu. Szczególnie filmy nowe, w ramach konkursów nie zachwyciły. Retrospektywa Billy’ego Wildera okazała się pełnym sukcesem, cykl Highlights dał mi też wiele pozytywnych odczuć. Wybrałem 5 najbardziej znaczących wydarzeń festiwalu. Takich, które w kontraście do większości programu nie pozostawiły mnie obojętnym.
-
„Restless” w reż. Gusa Van Santa
Absolutnie najlepszy film festiwalu. Rewelacyjnie napisana i świetnie zagrana historia miłosna ukazana w nietypowy sposób. Mamy bowiem dwójkę zupełnie wyjątkowych bohaterów, odszczepieńców: Enoch lubi chodzić na pogrzeby i często rozmawia ze swoim kolegą-duchem, Annabel jest chora na raka i zostało jej jedynie 3 miesiące życia. Spotykają się w najmniej oczekiwanym momencie i zostają ze sobą do końca. Van Sant z niesłychanym czuciem prezentuje rozwijającą się miłość bohaterów, których jedynym sposobem na życie jest radość, zabawa, szczęście. Szczęście nie rozumiane jednak w sposób klasyczny, pełne ironii wobec samego siebie. Niemniej szczęście też oparte na bezgranicznym oddaniu i zrozumieniu. Dwójkę protagonistów wybitnie grają Henry Cooper i Mia Wasikowska. Urokliwy, przepiękny, smutny i jednocześnie wesoły film. Perła!
-
„Przyszłość” w reż. Mirandy July
Kino z zupełnie innej bajki. Totalnie abstrakcyjna opowieść o życiu dwójki bohaterów, którzy w ciągu miesiąca oczekiwania na wymarzonego kota zmieniają diametralnie swoje życia. July tworzy obraz dziwacznej pary, wymusza na nas śmiech w absolutnie nieprzewidywalny sposób. Nie dopowiada niczego do końca. Jej poczucie humoru jest oparte na niuansach, ironii. Dziwaczny to film, z którego niewiele konstruktywnych treści można wyciągnąć. Jednocześnie przesympatyczny i piękny!
-
„Damsels in distress” w reż. Whita Stillmana
Kolejne dziwadło. Potencjalnie zjadliwa satyra na amerykański system uniwersytecki. Na pewno nie do końca udana, niemniej chwilami bardzo zabawna to historia czwórki bohaterek, które na siłę starają się zmieniać życie innych ludzi, pozostając jednak samemu nieszczęśliwymi, pozostawionymi samym sobie. Humora Stillmana jest nieoczywisty. Momentami bardzo nisko latają dowcipy, momentami pozostają na wysokim poziomie wysublimowania. Chwilami ten film bardzo męczy, czasem bawi. Zawsze zastanawia.
-
„Czerwony stan” w reż. Kevina Smitha
Jeszcze jedna hybrydowa konstrukcja. Z jednej strony błądzący ostatnio mocno Kevin Smith bardzo ostro krytykuje fundamentalizm religijny oraz działalność amerykańskiej administracji w stosunku do terrorystów. Z drugiej serwuje nam sieczkę w najlepszym stylu kina gore i sensacyjnego thrillera. Nie wszystko wychodzi mu dobrze. Krytyka jest zjadliwa i dosadna, zaś akcja nigdy nudna, niemniej nieprzekonująca i pozostawiona bez hamulców. Smaczkami filmu są kapitalne występy zdobywczyni Oskara Melissy Leo, Johna Goodmana oraz najlepszego ze wszystkich Michaela Parksa w roli szalonego kaznodziei, który uważa, że źródłem wszelkiego zła na świecie są homoseksualiści.
-
Retrospektywa Billy Wildera – „Garsoniera„, „Świadek oskarżenia„, „Stracony weekend„, „Bulwar zachodzącego słońca„
„Garsoniera” to przykład tego jak powinna wyglądać dobra komedia romantyczna – znakomity to film pod każdym względem, ze szczególnym wyróżnieniem oskarowego aktorstwa i urokliwej, ciepłej reżyserii Wildera. „Świadek oskarżenia” to przykład klasycznego dramatu sądowego zbudowanego na świetnie wykreowanym napięciu, elektryzujących kreacjach Dietrich, Laughtona oraz Elsy Lanchester i kompletnie zaskakującym zakończeniu. W „Straconym weekendzie” Wilder odchodzi zaś od komercji tworząc absolutnie poważne, niezwykle odważne studium upadku człowieka pod ciężarem nałogu. Kino miejscami porażające z oskarową kreacją Raya Millanda oraz świetną Jane Wyman na drugim planie. Najlepszy ze wszystkich był zaś „Bulwar Zachodzącego Słońca” – krytyka środowiska filmowego połączona z wizją próżności i narcyzmu upadającej gwiazdy, niepotrafiącej się przystosować do nowej rzeczywistości. Wildera daje się wyszaleć Glorii Swanson i Williamowi Holdenowi, których na drugi planie wspomaga fantastyczny Erich von Stroheim.
?