W niedzielę zakończyła się jubileuszowa 10. edycja AFRYKAMERY. Festiwal filmów afrykańskich w tym roku zagościł w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu. Zaprezentowano 9 najważniejszych obrazów z Afryki z lat 2013-2015 – 5 dokumentów oraz 4 fabuły. Reprezentowałem Are You Watching Closely na tym festiwalu i obejrzałem kilka zaskakujących filmów, w tym dwa nominowane do tegorocznego Oskara.
VIRUNGA, dokument opowiadający o strażnikach tytułowego parku, który jest ostatnim miejscem zagrożonych wyginięciem goryli górskich. Park narodowy Virunga leży w Demokratycznej Republice Konga, kraju ogarniętym korupcją, pozostającym pod wpływem międzynarodowych korporacji. Virunga ostała się jako ostatnie w tym kraju uosobienie wolności. Jednak po odkryciu na jej granicach złóż ropy naftowej, park stał się obiektem ataków ze strony zachodnich koncernów. Dokument Orlando Van Einsiedel, zasłużenie nominowany do Oskara, pokazuje walkę o przetrwanie tego niesamowitego miejsca, życie strażników tego parku, którzy z dnia na dzień muszą narażać swoje życie, aby chronić żyjące w nim zwierzęta. Małe, wielkie kino, sprowadzające widza do ziemi i zmuszające do zastanowienia się nad sprawami Trzeciego świata. Kapitalny dokument!
TIMBUKTU jest kolejnym dowodem na to, że tegoroczna kategoria filmów nieanglojęzycznych była zdecydowanie najmocniej obsadzoną podczas ceremonii oskarowej. Nagrodzony 7 Cezarami dramat Abderrahmane’a Sissako to przykład kina artystycznego, które chciałbym oglądać codziennie – poruszającego ważną tematykę, dotykającego kwestii trudnych w sposób przystępny, wysmakowany, zwięzły (ucz się Nuri Bilge Ceylanie!), a przy tym chwilami zaskakująco lekki i zabawny. Na koniec Timbuktu pozostawia w człowieku uczucie pustki spowodowanej strasznym losem bohaterów. Bardzo ważny, piękny film!
OPOWIEŚĆ DREDOWA to dokument bardzo typowy w formie – oparty głównie na przysłowiowych gadających głowach. Paradoksalnie jednak właśnie tym się broniący, bo owe głowy są wyjątkowo barwne, interesujące, chwilami rozbrajająco zabawne. Nie jest to obraz jak z klasycznych polskich dokumentów o artystach, którym każe się prosto do kamery, górnolotnie opowiadać o swojej twórczości. Opowieść dredowa sprytnie łączy wypowiedzi ludzi z obrazkami archiwalnymi, a opowiada o temacie bardzo interesującym i nieznanych – ideologii (czy też religii) rastafariańskiej. Folklorystyczna rzecz, bardzo ciekawy dokument, który zebrał chyba największe na festiwalu brawa.
BASTARDO miało być dobrym zamknięciem festiwalu, a okazało się w istocie jedyną jego porażką. Film nie do końca wiadomo o czym, zrobiony w sposób tragicznie amatorski, odpychający wizualnie, początkowo bronił się swoją dziwnością. Niestety owa dziwność zdominowała cały niezrozumiały przekaz – wytatuowany rzeźnik hermafrodyta, grubas opychający się jedynie marchewką, kobieta przyciągająca mrówki, w końcu duch zmarłego przedsiębiorcy telekomunikacyjnego. W środku tego zamieszania zaś tytułowy Bastardo – chłopak, znaleziony jako dziecko na śmietniku, wąchający klej przez worek foliowy. Chyba wystarczy, prawda?
Mimo tego niedobrego zakończenia, cały festiwal oceniam bardzo wysoko. Afrykamera 2015 uświadomiła mi jak duży potencjał drzemie w kinie z kontynentu po drugiej stronie Morza Śródziemnego, potencjał do robienia mądrego kina artystycznego. Od tego momentu na pewno będę się starał baczniej przyglądać propozycjom afrykańskiej kinematografii, nie tylko przy okazji kolejnej Afrykamery, na którą już teraz zapraszam.
Na koniec apel do polskich dystrybutorów: wysilcie się proszę i spróbujcie także w tamtym rejonie świata szukać ciekawych propozycji dla polskich widzów. Bogactwo jest bowiem nieprzebrane.
Relacjonował Maciej Stasierski