Michał Hernes: Znajomy krytyk filmowy wyszedł z kinowej sali po 20 minutach oglądania Człowieka- scyzoryka. Był wkurzony i zażenowany; nie rozumiał, jak ten film może się komuś podobać i kogoś bawić. A jednak nam się podoba. Co najbardziej lubisz w tym dziwnym i ekscentrycznym filmie?
Maciej Stasierski: Hmm…trudno jest mi wskazać element, który mi się w nim nie podoba, ale nie dziwię się wcale, że komuś może nie przypaść do gustu. Czy jeśli nam się podoba film o pierdzącym trupie, to znaczy, że jesteśmy prostakami?
Michał: W jednej z książek noblistki Doris Lessing bohatera żaliła się, że jej tata narzekał, że ona nie ma poczucia humoru. Odparła mu na to: Skąd wiesz, że to z czego ja się śmieję jest mniej zabawne, niż to, z czego ty się śmiejesz?. Nie uważam więc, byśmy byli prostakami.
Człowiek-scyzoryk to dla mnie filmowy teatr absurdu, w którym odwrócone zostały role przypisywane tragizmowi i komizmowi. W teatrze absurdu często pojawia się dwóch bohaterów, opartych na kontrastach, a świat jest teatralny, sztuczny. Absurdyści chętnie korzystają też z motywu sobowtóra i farsowych dowcipów, na przykład poślizgnięcia się na skórce od banana.
Głupie, niesmaczne żarty potrafią być zaś najlepszym lekarstwem na smutki i pomagać w ucieczce od ponurej rzeczywistości. Pamiętaj, w jak paskudnych czasach powstała genialna radziecka komedia Świat się śmieje.
Co sądzisz o spotkaniu komizmu z tragizmem w Człowieku-scyzoryku?
Maciej: Uważam, że obydwa te elementy są idealnie odmierzone w tym filmie. Dlatego uwierzyłem w tę historię. Nawet chwilami chciałem myśleć, że coś takiego mogłoby się wydarzyć. Tak zabawna i jednocześnie tak piękna była ta historia, która w żadnym momencie nie oderwała się od ziemi. Brzmi to iście paradoksalnie w kontekście tego, że przecież jednym z bohaterów jest trup, pierdzący trup, mówiący trup.
Ja w Człowieku-scyzoryku odnalazłem historię miłosną, chyba najbardziej odjechaną i szaloną jaką kiedykolwiek kino zobaczyło. Śmiałem się na tym filmie przez łzy. Śmiałem się z desperacji bohatera granego genialnie przez Paula Dano, jednocześnie kibicując mu, aby jego nędzne życie zyskało kolorów. Któżby się spodziewał, że może ich zyskać dzięki…trupiej, pozbawionej kolorów twarzy Manny’ego? Co myślisz o roli Daniela Radcliffe’a? Jak dla mnie Harry Potter wreszcie pokazał, że ma prawdziwy aktorski talent.
Michał: Dla mnie to piękna eskapistyczna opowieść o człowieku, który walczy o przetrwanie i miłość. Słyszałem historię o pewnym rybaku, który spędził kilka godzin na środku Oceanu i próbując przetrwać w zimnej wodzie, m.in. rozmawiał z mewami. Skojarzyło mi się to z Człowiekiem- scyzorykiem.
Podobnie jak Ty, śmiałam się przez łzy na tym filmie o bohaterze, który “rozmawia” z trupem o ważnych sprawach, o których nie miał wcześniej z nikim pogadać. Wreszcie może być szczery. To z jednej strony krzepiące, ale jednak bardzo smutne.
Nie wiem, czy to najbardziej szalona i odjechana historia miłosna w kinie, ale na pewno jest w ścisłej czołówce. Jeśli chodzi o Radcliffe’a, zgadzam się, że sprostał wielkiemu wyzwaniu. Podziwiam jego odwagę i autoironię. Coś czuję, że jeszcze nieraz nas zaskoczy. Poprzeczkę zawiesił sobie wysoko.
Odnoszę wrażenie, że Człowiek- scyzoryk jest dobrym filmem, bo wyznacza pewien model filmowego absurdu i być może zalicza się do filmów, które zawsze będą przeznaczone dla mniejszości. Nie ukrywam, że pisząc i rozmyślając o tym filmie, kieruję się emocjami. A Ty?
Dla mnie to także krzepiąca opowieść w tym sensie, że nie wiem, jakbym się zachował na miejscu głównego bohatera i czy nie zjadłabym trupa, żeby przetrwać (niczym rugbiści, którzy rozbili się swego czasu w Andach i przetrwali dzięki temu, że zjedli swoich martwych kolegów z drużyny).
Maciej: Pisząc o tym filmie ciężko nie kierować się emocjami. Z drugiej strony nie sposób nie docenić go z punktu widzenia czysto filmowego. Przecież muzyka jest wspaniała i idealnie oddaje klimat filmu. Przecież aktorstwo jest wyśmienite. W końcu przecież ten scenariusz, pozbawiony jednej fałszywej nuty, jest tutaj petardą. Mógłbym mówić dalej…montaż na przykład.
Ale to jeden z tych filmów, o których chce się po prostu mówić poprzez emocje. A we mnie są one takie, że zazdrościłem temu Hankowi, że spotkał Manny’ego i to mimo, że ten okazał się trupem. Każdy z nas chce znaleźć w życiu osobę, do której może mówić i z która może robić wszystko bez żadnej krępacji. Zgodnie ze słowami Manny’ego, przy których się literalnie poryczałem, że szukamy w życiu kogoś z kim można śpiewać, tańczyć i puszczać bąki. Czyż to nie doskonała recepta na życiowe szczęście? Ja ją kupuję, niekoniecznie każdy musi, bo Człowiek-scyzoryk to przykład kina, które się albo kocha, albo nienawidzi. Raczej nic po środku.
Michał: Sylvia Plath napisała kiedyś, że wspólne rzyganie, jak mało co, robi z ludzi wiernych przyjaciół. Niewykluczone, że to samo można powiedzieć o wspólnym pierdzeniu, ale również śpiewaniu i tańczeniu. Też to kupuję.