#PonoćTakiZły: „Miasto 44”

Maciej Stasierski: Po raz pierwszy bierzemy na rozkład przedstawiciela rodzimej kinematografii. Trzeba przyznać, że trudno o bardziej sympatyczny przypadek niż ten, który nazywa się Jan Komasa. Zarówno debiut tego reżysera czyli Sala samobójców, jak i Miasto 44, to filmy wzbudzające wiele kontrowersje. Nie tylko zresztą wśród widzów, bo i krytycy do dziś spierają się szczególnie o projekt opowiadający o Powstaniu Warszawskim: czy to wielkie wydarzenie kinowe, czy przeciwnie nieznośny gniot. Oczywiście Komasa wystawia się na łatwą krytykę poprzez jednak nadmierne zastosowanie slow motion. Czy jednak te sceny, wśród których jedna przy akompaniamencie Dziwny jest ten świat Niemena wygląda genialnie, i swoisty brak mocy fabularnej tej historii nie został “nadrobiony” przez Komasę rozmachem? Na razie na to pytanie nie odpowiem, zobaczymy co powiesz.

Michał Hernes: Jan Komasa to dla mnie połączenie Andrzeja Żuławskiego z Zackiem Snyderem i Christopherem Nolanem (zachowując proporcję). Jestem fanem powiewów świeżości w, często niestety skostniałym, polskim kinie. Miasto 44 skojarzyło mi się z Trzecią częścią nocy, czyli pełnometrażowym debiutem Andrzeja Żuławskiego. W innym filmie tego reżysera, Opętaniu, główna bohaterka mówi o możliwości przekłuwania rzeczywistości i faktycznie w filmach autora Szamanki rzeczywistość ulega przekłuciu. Ciekawi mnie, czy Komasa pójdzie podobnym tropem, bo Miasto 44 jest równie deliryczne, jak Trzecia część nocy. Żuławski w innym filmie, Na srebrnym globie, umieścił kamerę w samym środku wydarzeń i końcowy efekt jest szokujący, a podobny zabieg zastosował później Janusz Kamiński w Szeregowcu Ryanie.

2000x1333_n2fqwv

Wracając do Komasy, podziwiam jego odwagę zwiazaną ze sposobem, w jaki wyreżyserował tę oniryczną opowieść rodem z gier komputerowych i za to zastosowanie slow motion wraz ze świetną muzyką, przywodzącą na myśl filmy Zacka Snydera. Chętnie obejrzałbym superbohaterski film od Komasy, który marzy o robieniu blockbusterów. Z Christopherem Nolanem łączy go chęć balansowania między kinem gatunkowym a czymś ambitniejszym i nowatorskim. Poza tym Komasa często gubi swój telefon albo nie potrafi go znaleźć, pod tym względem blisko mu do Nolana, który telefonu nie posiada i nie przywiązuje do takich rzeczy wagi 🙂 Odpowiadając na Twoje pytanie: tak, te sceny wyglądają, moim zdaniem, genialnie 🙂 A co Ty sądzisz o Mieście 44?

Maciej: Oczywiście z Miastem 44 wiąże się pewien dysonans poznawczy. Oglądając te sekwencje slow motion, pojawiało się w mojej głowie pytanie: Po co? Dlaczego Janie coś takiego zrobiłeś, skoro reszta sekwencji to niemalże skrajny, przeszywający realizm? Nie znam na to pytanie odpowiedzi, ale wiem jedno: nikt z takim rozmachem jak Komasa nie pokazał w polskim kinie piekła wojny (chyba, że Żuławski). Jak sobie przypomnę, że kilka miesięcy wcześniej swoją wizję w Kamieniach na szaniec zaprezentował Robert Gliński, a potem poszedłem na Miasto 44, to różnica jest łatwo zauważalna. Komasa pokazał, że jest facetem z jajami, że w Polsce można zebrać duży budżet i co najważniejsze z tego budżetu skorzystać. Bo nie sztuka znaleźć bogatego sponsora, a potem zbudować drogie dekoracje. Jerzy Kawalerowicz przeszedł to z Quo Vadis i nic nie osiągnął, a przecież miał dostęp do pieniędzy, których nigdy w naszym kinie nie było. Komasa uzbierał więcej i efekt jest diametralne odmienny.

Mamy kolejny w historii naszego cyklu film, który mimo słabości, wiąże się z niezwykłą odwagą twórcy, nie potrafiącego uciec od błędów fabularnych. Przecież nie powiesz mi, że ten wątek miłosny jest choćby minimalnie dla Ciebie wiarygodny, hmm? Z drugiej strony jednak jakie on ma znaczenie, kiedy oglądamy film, w którym naprawdę czuć to piekło. Ja będąc w sali kinowej bałem się, bo podskórnie odczuwałem to co Ci ludzie, którzy brali udział w tej kaźni – bezsilność, strach i śmierć, która prędzej, czy później musiała ich dosięgnąć. To z jaką dojrzałością wszystkie strony osobowości pokazała Zofia Wichłacz było niesamowite. Wybór tej aktorki do roli głównej, pokazuje jakie Komasa ma wyczucie do młodych aktorów. Przecież Jakub Gierszał tak naprawdę tylko pod jego kierunkiem pokazał prawdziwą klasę. Co myślisz o Wichłacz, bo ja uważam ją za być może największą wygraną tego filmu?

Miasto44 (2)

Michał: Nie wiem, czy jest największą wygraną Miasta 44, ale na pewno przykuwa uwagę i zgadzam się, że Komasa ma wyczucie do młodych aktorów. Jest w tej aktorce coś intrygującego, a jedno jej spojrzenie mówi więcej niż tysiące słów. Trzymam kciuki za aktorskie wybory Zofii i żeby wyrosła na polską Meryl Streep. Swoją drogą talent do odkrywania aktorów i pracy z aktorkami to kolejne podobieństwo między Komasą a Żuławskim, u którego zabłysła swego czasu młodziutka Sophie Marceau.

Jeśli zaś chodzi o slow motion, możliwe, że dzięki temu zabiegowi widzowie mają się bardziej wczuć w wojenny koszmar bohaterów, zmagających się z gorączką, zmęczeniem i być może halucynacjami. Powtórzę: w równie znakomity sposób piekło czasów wojennej okupacji pokazał Andrzej Żuławski w Trzeciej części nocy. Wracajac jednak do Miasta 44 – cieszę się, że ten scenariusz jest bezpretensjonalny i przystępny. Wolę takie podejście od grafomańskiej Hiszpanki Łukasza Barczyka (temat na osobną dyskusję). Można się czepiać, że bohaterowie Miasta 44 są zbyt piękni i że zbyt ładnie wyglądają po bombardowaniu, ale nie o to chodzi. Komasie chodziło o to, by zrobić przystępny i dynamiczny film, który może się wydać atrakcyjny młodym widzom, wychowanym na grach komputerowych i teledyskach. Gdy oglądam takie filmowe produkcje, zawieszam swoją niewiarę. Jestem przekonany o tym, że dzięki pomysłom i odwadze Komasy Miasto 44 zostanie zapamiętane i zajmie mocną pozycję w historii polskiej kinematografii, czego nie można powiedzieć o Kamieniach na szaniec. Ciekawi mnie natomiast, czy Komasa sprawdziły się w realizacji hollywoodzkich blockbusterów. Z drugiej strony w Hollywood byłby jednym z wielu, ale miałby większy budżet. Co ciekawe, jego talent i walory tego filmu docenił sam Roman Polański. Gdy pytałem Tomasza Bagińśkiego o Komasę, słusznie zauważył, że ten filmowiec nie odcina się od polskiego kina, ale jednocześnie proponuje coś nowego, nowy sposób opowiadania historii. To superfajne. Czy widzisz Komasę jako twórcę Avengersów albo Spider-mana?

Maciej: Jeśli któryś polski twórca miałby się za coś takiego zabrać, to chyba tylko on! No chyba, że Andrzej Wajda miałby stworzyć nowe, spimpowane ucieleśnienie postaci Lecha Wałęsy 🙂 To co napisałeś na sam koniec, że Komasa nie odcina się od polskiego kina, ale proponuje coś w nim nowego, wydaje mi się sednem sprawy. Polskie kino, nawet najlepsze, jest jednak mocno formalnie i narracyjnie konserwatywne. Nawet takie sukcesy naszego kina jak BogowieIda, to potwierdzają. Jedynie Małgorzata Szumowska, chwilami Wojciech Smarzowski oraz zmarły niestety niedawno Marcin Wrona, szukali nowych dróg prezentowania swoich opowieści. Komasa jednak w tym zakresie jest najbardziej radykalny i bezkompromisowy. Widać to w Mieście 44 jak na dłoni. Czy to dobrze? Tak, bo nawet jeśli coś po drodze nie wychodzi, to liczy się ta świeżość spojrzenia. Trochę jak u młodszego Andrzeja Żuławskiego, czy u jego syna Xawerego. Komasa ma przed sobą jeszcze lata kręcenia filmów. Jeśli następne próby będą bardziej udane niż Sala samobójcówMiasto 44, to wróżyć można mu karierę także zagranicą. Już teraz jego filmy wyglądają jak te z mitycznego, dalekiego Zachodu. Jak się jeszcze do tego dołoży fabułę, która będzie wytrzymywała porównanie z wizualną maestrią, może być to wielka kariera! W kontekście samego Miasta 44, trzeba mu także oddać to, że temat powstania (odległy mi, pozostawiający wątpliwości historyczne) potrzebował właśnie takiego czystego, bezpretensjonalnego podejścia jakie zaproponował Komasa. Dlatego też, że powtórzę za klasykiem Michałem Hernesem, ten film zostanie zapamiętany. I dobrze!

Start typing and press Enter to search