Michał Hernes: W związku z premierą animacji o Batmanie Zabójczy żart proponuję, byśmy pozachwycali się filmem Mroczny rycerz powstaje Christophera Nolana, na który sporo osób narzeka, krytykując go za dziury i głupie rozwiązania w scenariuszu, a także za rolę Marion Cotillard. Pojawiały się też zarzuty, że ten film nie dorasta do pięt poprzedniej części, która bardzo wysoko postawiła poprzeczkę. Jesteś przeciwnikiem czy zwolennikiem tej produkcji?
Maciej Stasierski: Zdecydowanym zwolennikiem. Pamiętam szczególnie jedną rzecz – w trailerze tego filmu, najważniejszą informacją było to, że Mroczny rycerz powstaje będzie EPIC CONCLUSION. I był rzeczywiście EPIC! Oglądało się to genialnie, nawet jeśli jakieś rozwiązania scenariuszowe nie były udane. Nie miały one znaczenia. Chyba temu nie zaprzeczymy, że ten film był epic?
Michał: Podzielam Twój entuzjazm. Po pierwszym seansie tego filmu byłem nim niesamowicie podekscytowany i zaskoczyły mnie jego negatywne recenzje, łącznie z zarzutami, że w przeciwieństwie do Mrocznego rycerza to bardzo konserwatywny film. Epicki jest już początek tej produkcji, do którego ekipa filmowa i aktorzy przygotowywali się przez kilka miesięcy. Jestem wielkim fanem Bane’a, to mój ulubiony komiksowy czarny charakter i cieszę się, że bracia Nolan pokazali go jako bardzo romantyczną postać. Gdy słuchałem głosu Toma Hardy’ego, po plecach przechodziły mi zaś ciarki. Anne Hathaway jako Kobieta – Kot ma w sobie natomiast dużo klasy i łotrzykowskiego uroku. Przede wszystkim zaintrygował mnie sposób, w jaki pokazano w tym filmie Bruce’a Wayne’a – jako pełnego traum samotnika, wzorowanego na Howardzie “Aviatorze” Hughesie, o którym Christopher Nolan bardzo chciał zrobić film. Podobają mi się również nawiązania do książki Opowieść o dwóch miastach Karola Dickensa, dzięki którym ten film jest czymś więcej niż tylko komiksową opowiastką. A co Ciebie najbardziej zachwyciło w Mroczny rycerz powstaje?
Maciej: Nie chcąc się powtarzać i rozpływać się nad Bane’em, powiem, że spektakl! Christopher Nolan jest mistrzem inscenizacji scen akcji – nie wiem, czy tutaj nie przeszedł samego siebie. Ten finał pod hasłem “non-stop akcja”, po prostu powala na kolana. Co najtrudniejsze, coś czego nie umie chociażby Michael Bay, to połączyć efektowną akcję z napięciem. Nolan zawsze w tej kwestii trzyma rękę na pulsie i mimo, że większość finałowej akcji krąży wokół rzeczywiście najmniej udanej postaci tego filmu Mirandy Tate, nie mam wątpliwości, że i tak trudno usiedzieć podczas jej oglądania spokojnie w fotelu. Co do samej Tate, nie bronię samego konstruktu fabularnego, ale będę się starał wybronić Marion Cotillard. Nolan odkąd go znamy, miewał problemy z postaciami kobiecymi w filmach. Dopiero w Incepcji znalazł sobie odtwórczynię kobiecych ról, która spełniłaby jego oczekiwania. Nieprzypadkowo Cotillard była do czasu premiery Interstellar jedyną aktorką, która dwukrotnie współpracowała z Nolanem (teraz do tego eksluzywnego grona dołączyła fenomenalna tutaj Anne Hathaway). Brytyjczyk po prostu jej uwierzył i powód jest raczej oczywisty: ona po prostu jest znakomita i nawet z takiej roli potrafiła wycisnąć dużo emocjonalnej prawdy. Zgodzisz się?
Michał: Zgadzam się, a tak naprawdę problem polega na tym, że sporo osób „nabijało” się z jednej sceny z udziałem Cotillard w Mroczny rycerz powstaje. W ogóle odnoszę wrażenie, że Christopher Nolan konsekwentnie wzoruje się na zasadzie wyznawanej przez pisarza Williama Faulknera, że trzeba zabić wszystkie ukochane. Liczę na to, że powróci jeszcze do współpracy ze Scarlett Johansson, która zagrała u niego w Prestiżu. W Mroczny rycerz powstaje genialne i wyraziste “pięć minut” ma też Cillian Murphy. Jeżeli zaś chodzi o braci Nolan, zgadzam się, że świetnie czują kino gatunkowe i kapitalnie umieją budować suspens. To ich kolejny bardzo hitchcockowski film. Osobom krytykującym tę produkcje polecam, by zawiesiły swoją niewiarę i dały się porwać tej epickiej opowieści. Jej zakończenie jest moim zdaniem przepiękne, wzruszające i pełne miłości do bohaterów. A propos epickości, co sądzisz o muzyce Hansa Zimmera z tego filmu?
Maciej: Też liczę na powrót Scarlett! Jednak wygląda na to, że Nolan przynajmniej na razie odchodzi w ogóle od kobiecych postaci – Dunkierka zapowiada się na stricte męski film. Ciekawe co w tym filmie zrobi wielki Hans Zimmer. W trylogii Batmana współpracował z Jamesem Newtonem Howardem i powiem, że ta współpraca generalnie nie przypadła mi bardzo do gustu. Głównie ze względu na to, że było to w ich wykonaniu typowe Ctrl-C, Ctrl-V. Z drugiej strony, idealnie się te dźwięki sprawdzają w tej epickiej scenerii wymyślonej przez Nolana. Nie są to tematy na miarę Elfmana czy Goldenthala, ale nie wybrzydzałbym za bardzo. Podobnie jak na cały ten w gruncie rzeczy znakomity film. Jak to mówi nasz przyjaciel Sobol, jeśli ktoś kręci 3-godzinny film, to musi mieć ku temu powód. Nolan miał – stworzył na ekranie Bane’a, którego zmasakrował w swoim żenującym filmie Joel Schumacher, odświeżył Kobietę – Kot i potwierdził, że Batman to człowiek pełen słabości, ale jednak potrafiący się poświęcić. Żałuję, że Zack Snyder nie potrafił nawiązać do dokonań Nolana, którego filmy powinny być idealnym otwarciem do uniwersum Justice League. Niestety okazały się być jedynie, albo aż, genialną trylogią, której nie udało się wykorzystać jako przyczynek do czegoś większego. Przynajmniej na razie się nie udało.