#PonoćTakiZły: Nowa trylogia „Gwiezdnych wojen”

Michał Hernes: Kiedyś byłem bardzo zły na George’a Lucasa za Mroczne widmo, ale z upływem lat moje zdanie na ten temat uległo zmianie. A co, jeśli ten wieczny dzieciak spełnił swoje marzenia i wyżył się w ogromnej galaktycznej piaskownicy? Niestety, nie udało mu się uszczęśliwić wszystkich fanów gwiezdnej sagi. Ten Piotruś Pan kina nie dorósł do zrealizowania arcydzieł na miarę oryginalnej trylogii, ale nie są to filmy aż tak złe, jak wydaje się wielu osobom. Zgodzisz się ze mną, Maćku?

Maciej Stasierski: Po latach psioczenia na nie, uważam, że trzeba oddać Lucasowi jedno – miał piekielnie trudne zadanie i próbował się z niego wywiązać w miarę swoich możliwości. Inna sprawa, że on po prostu nie jest geniuszem kina, a jedynie pomysłowym, dobrze go nazwałeś, dzieciakiem bez większego warsztatu. Stąd też szarża z Jar-Jar Binksem czy głupkowata w gruncie rzeczy postać hrabiego Dooku. Ale są momenty w tej nowej trylogii wciąż wyjątkowe pod względem kreatywności. Jaki jest Twój ulubiony?

Michał: Lucas jest wiecznym dzieckiem, który zapewne robi filmy przede wszystkim z myślą o dzieciach i nastolatkach, ale też z myślą o sobie. Bardzo zależy mu na tym, by w Gwiezdnych wojnach pokazywać nowe planety i nowe światy.  Chciał, by świat zaprezentowany w Mrocznym widmie i pozostałych częściach był nie tylko nowy, ale też harmonijny. Scenariusz epizodu I napisał odręcznie i trwało to bardzo długo. Zanim jednak ten tekst przybrał ostateczny kształt, Lucas prawie dwudziestokrotnie poprawiał w nim poszczególne wątki, a zmian w scenariuszu dokonywał również później – w czasie procesu produkcyjnego i podczas montażu. Ewidentnie zabrakło mu u boku jego byłej żony, która potrafiła go merytorycznie krytykować, kiedy powstawały pierwsze filmy z tej serii.

image

Niestety, dodatkowo zachłysnął się efektami specjalnymi i można te filmy uznać za przerost formy nad treścią, ale imponuje mi pieczołowitość, z jaką ten świat został zbudowany (to imponujące świadectwo wielkiej i nieskrępowanej wyobraźni!). Szanuję dbałość o detale i kinofilskie cytaty (np.: z Ben Hura, filmów noir i Casablanki). Moim ulubionym miejscem w tym świecie jest archiwum Jedi (w tej swego rodzaju bibliotece mógłbym zamieszkać), ewentualnie także podwodny świat planety Naboo z jego florą i fauną (i ta rajska planeta), a za najciekawszą uważam opowieść o Lordzie Darth Sidousie. A Ty?

Maciej: Czy to żona Lucasa grała hologram Imperatora Palpatine w Imperium kontratakuje?

Ja uwielbiam w tej nowej trylogii wszystkie momenty z mistrzem Yodą. Obok Dartha Vadera, to moja ulubiona postać tej sagi. W starej trylogii było go mało, ale ta obecność była kluczowa. Tutaj jest również ważny, ale jego rola jest bardziej rozbudowana. Przestaje być jedynie wielkim mistrzem Zakonu. Staje się pełnoprawnym przywódcą, dowiadujemy się też dlaczego musiał się ukryć po wojnach klonów. No i w końcu dostałem to na co czekałem najbardziej – mistrz Yoda walczący mieczem świetlnym. Jest to tyleż efektowne, co po prostu niezwykle naturalne i spodziewane. Tego fani oczekiwali od Lucasa i myślę, że się nie zawiedli. Przerost formy nad treścią miesza on w nowej trylogii z dobrze rozumianym rozmachem, bo jednak wizualnie i muzycznie wciąż ta trylogia imponuje. John Williams nie poprzestał na starych temach. Stworzył kilka nowych w tym najlepszy Duel of the fates.

A co myślisz o nowych postaciach i znanych przecież aktorach, którzy je grają?

Michał: Zanim odpowiem na to pytanie, dodam tylko, że w Mrocznym widmie uwielbiam bagna Gangun, a także scenę z wyścigiem na ścigaczach, rozgrywającym się na starym torze wyścigowym. W ogóle Mos Espa była wzorowana na projektach niewykorzystanych w Powrocie JediZachwycił mnie też Coruscant (te duże, wklęsłe powierzchnie!) , ale to temat na osobną dyskusję.

Jeśli chodzi o znakomitą muzykę Williamsa, zabrakło mi jej w Łotrze 1. Przechodząc zaś do aktorów – oczekiwałem, że skoro już zatrudniono Natalie Portman, to grana przez nią postać okaże się ciekawsza i nie będzie jedynie ładnie wyglądać. Szkoda, że nie wykorzystano jej potencjału. Liam Neeson jako mistrz Jedi to obsadowy strzał w dziesiątkę. Osobiście nigdy natomiast nie rozumiałam zachwytów nad Ewanem McGregorem jako Obi Wanem (przy całym szacunku dla tego znakomitego skądinąd aktora). Być może oczekiwałem, że postać, w którą się wcieli, będzie o wiele ciekawsza – będzie kimś na miarę np.: Indiany Jonesa z wczesnych filmów Spielberga albo charyzmatycznego Hana Solo. A Ty co myślisz o aktorach?  

20183

Maciej: Ja się z kolei cieszę, że w Lotrze 1 nie było muzyki Williamsa, bo już w Przebudzeniu mocy zabrakło mu nomen omen mocy do napisania czegoś nowego.

Z nowych aktorów, poza oczywistością jaką jest drewniane aktorstwo Haydena Christensena, nie widziałem sensu w zatrudniania Samuel L. Jacksona. Uwielbiam tego aktora, ale po co takie nazwisko w Gwiezdnych wojnach, filmie znanym z tego, że bardziej promował nowych, a nie utwierdzał status gwiazdy. Podobnie jest z Portman, która obroniła się najlepiej w Mrocznym widmie, ale już w Zemście Sithów nie dostała absolutnie nic do zagrania. Neeson jest znakomity, ta rola na jakiś czas go zaszufladkowała – można powiedzieć, że ten aktor ma okresy, w których musi wychodzić z jednej szuflady w drugą. Nie zgadzam się z kolei co do McGregora, którego uważam za najlepszy, najbardziej stabilny element nowej trylogii. No i oczywiście genialny jako imperator jest Ian McDiarmid, ale on już pojawił się w finale starej trylogii – Powrocie Jedi.

Z różnym szczęściem George Lucas wybierał aktorów, podobnie jak pomysły na rozwiązania fabularne. Jestem mu jednak wdzięczny za to, że po latach od starej trylogii, której z oczywistych powodów w kinie obejrzeć nie mogłem, dał mi szansę zobaczyć te napisy początkowe płynące pod ten muzyczny temat. Bez nowej trylogii nie byłoby też Przebudzenia mocy i szczególnie Łotra 1. Jak to mówił na ostatnim spotkaniu Wim Wenders – najbardziej kocha się te dzieci, z którymi było najwięcej problemów. Z nową trylogią było tyleż problemów, co presji, dlatego warto kochać to co zastaliśmy, nawet jeśli jest niedoskonałe. Warto, bo ma elementy, które są doskonałe.

Start typing and press Enter to search