Michał Hernes: W ostatnich dniach sporo się mówi i pisze o tym, że Andrzej Wajda wielkim reżyserem był. To nie podlega dyskusji, choć warto pamiętać, że był też filmowcem bardzo płodnym i zdarzały mu się także słabsze filmy. Za ambitną porażkę wielu uważa Pana Tadeusza. A Ty?
Maciej Stasierski: Myślę, że przy tak trudnym materiale wyjściowym ciężko uznać Pana Tadeusza za porażkę. Przeciwnie Wajdzie udało się coś, co wydawało się niemożliwe – ten trzynastozgłoskowiec wybrzmiewa w tym filmie świetnie. Wielka w tym zasługa aktorów, którzy przedzierają się przez te dialogowe sekwencje z brawurą w polskim kinie widzianą rzadko, głównie zresztą u samego Wajdy. Który z nich jest najlepszy według Ciebie?
Michał: To trudne pytanie i zazwyczaj nie lubię na nie odpowiadać, mówiąc, że wszyscy, bo to by oznaczało, że wszyscy byli genialni i zagrali równie wspaniale, a nikt z nich nie był ponadprzeciętny (nigdy nie byłem fanem nagradzania wszystkich aktorów za występ w filmie i serialu, choć zgadzam się, że czasem naprawdę na to zasługują). Czy w tej filmowej produkcji wszyscy wznieśli się na równie wysoki poziom? Trudno powiedzieć, choć wielu aktorów na pewno miało swoje wspaniałe pięć minut, ale dla mnie najlepszy był Bogusław Linda jako Ksiądz Robak. Wolę takich bohaterskich księży, niż tych, którzy jeżdżą na rowerze i rozwiązują kryminalne sprawy. Pan Tadeusz to kolejny przykład filmu, w którym widać, jak Andrzeja Wajda kochał aktorów i jaką dawał im swobodę, pilnując jednocześnie, by zagrali swoje role jak najlepiej. Reżyser z wyczuciem i wnikliwością wkomponował ich w przepiękne, malarskie kadry. Nie ukrywam, że za każdym razem, gdy oglądam ten film, coraz bardziej zakochuję się w Grażynie Szapołowskiej. Z obrazami i aktorami idealnie współgra przepiękna muzyka Wojciecha Kilara. Aż szkoda, że trudno przetłumaczyć trzynastozgłoskowiec na inne języki tak, by obcokrajowcy w pełni mogli docenić piękno tych wspaniałych dialogów. A Ciebie kto i co najbardziej urzekło w Panu Tadeuszu?
Maciej: Myślę, że bezapelacyjnie Andrzej Seweryn! Jak go nie znoszę, i winię za to trochę Wajdę, w Zemście, w której jako Rejent Milczek, był manieryczny i głośny niemal jak Cześnik, tak tutaj w roli Sędziego Soplicy był porywający! Zgadzam się, że Pan Tadeusz udowadnia, że mistrz kochał aktorów i wiedział jak do nich podchodzić. Dzięki niemu przecież, mając w pamięci dobre i złe strony tych odkryć, poznaliśmy Daniela Olbrychskiego czy Krystynę Jandę. Tutaj też Olbrychski magnetyzuje jako Gerwazy. Wielka jest Szapołowska, która na tym ekranie niemalże wymłodniała. Problem mam z Michałem Żebrowskim, który został tu obsadzony trochę na fali swojej popularności po Ogniem i mieczem. Jednak Tadeusz to nie Skrzetuski. A jak Ci się podobał klimat wytworzony przez Wajdę? Myślę, że Mickiewicz mógł tylko pomarzyć, żeby tak dobrze pokazać tę sielankę Litwy tamtych czasów, która niestety po czasie przeradza się w miejsce wojny i cierpienia.
Michał: W pełni zgadzam się co do Seweryna, Olbrychskiego i – niestety – także w sprawie Żebrowskiego. Ten ostatni nie przeszkadzał mi, choć faktycznie mógłby tę postać zagrać ktoś lepszy. Zgadzam się także, że ten klimat jest cudowny i podczas seansu chwilami aż żałowałem, że mogę wejść w kinowy ekran i przenieść się do tamtego świata. To film nostalgiczny i sentymentalny, ale w najlepszy możliwy sposób. Swoją drogą bardzo chętnie zobaczyłbym kiedyś Pana Tadeusza we współczesnych dekoracjach, ale z bohaterami mówiącymi trzynastozgłoskowcem (tak jak to zrobił Joss Whedon w Wiele hałasu o nic). A Ty? Do Pana Tadeusza zawsze warto wracać. Odnoszę wrażenie, i nie odkrywam tym Ameryki, że wielu przedstawicieli kolejnych pokoleń Polaków łączy to, że kłócą się i kochają.
Maciej: Żałuję, że ten film jest tylko dla Polaków. Trochę żałuję, że jest też aż taki długi, ale z drugiej strony trudno byłoby zmieścić tę obszerną fabułę w krótkim filmie. Andrzej Wajda zrobił coś być może zupełnie niemożliwego, bo presja jaka nad nim ciążyła była ogromna. W przypadku Zemsty jej nie wytrzymał, podobnie jak Kawalerowicz przy Quo Vadis, czy Hoffman przy Starej Baśni. Być może więc Pan Tadeusz pozostaje aktualnie ostatnią naprawdę wielce udaną próbą adaptacji klasyki polskiej literatury. Chyba, że o czymś zapomniałem?
Michał: To temat na osobną dyskusję, bo mógłbym wymienić inne filmy Wajdy, chociażby Ziemię Obiecaną, Popioły albo Brzezinę. To tylko dowodzi, że Wajda wielkim filmowcem był, nawet jeśli zdarzały mu się też porażki i słabsze filmy.
Maciej: Był i wielka szkoda, że już nic nowego nie nakręci, bo mimo ostatnich trochę chudszych lat, przypomnę chociażby Tatarak, za który dostał w Berlinie nagrodę im. Alfreda Bauera dla filmu fabularnego, który otwiera horyzonty sztuki filmowej. Wajda go nakręcił mając 83 lata! To tylko potwierdza, że straciliśmy legendę polskiego, a nie wiem czy przypadkiem nie światowego kina. Szczęśliwie w takich momentach zawsze przychodzi Horacy i jego Wybudowałem pomnik, trwalszy niż ze spiżu. Cybulski, Janda, Olbrychski, Pszoniak i Seweryn ten pomnik nieśli, ale to sam Wajda kierował budową. Były czasy, kiedy w tym był najlepszy na świecie.