Michel Houellebecq przez jednych uznawany jest za najwybitniejszego pisarza XXI wieku. Inni postrzegają go jako najbardziej przereklamowanego autora epoki. W 2011 roku media biły na alarm, kiedy pisarz nie pojawił się na autorskim spotkaniu. Później Houellebecq wyjaśniał, iż nie zorientował się, że był poza zasięgiem telefonu i internetu. W świat poszła plotka, że został porwany przez islamistów (autor nazwał islam najgłupszą z religii świata). Wątek domniemanego porwania pisarza to oś, którą bawi się Guillaume Nicloux – reżyser mockumentu Porwanie Michela Houellebecqa.
Środek ciężkości filmu nie leży na tytułowym porwaniu Michela Houellebecqa. Leży on na Michelu Houellebecqu. Złudne są zatem te wszystkie oczekiwania, iż dostaniemy parathrillerską narrację, którą charakteryzować będzie złożona intryga, zaskakujące zwroty akcji czy nerwowe szarpanie za emocje widza. Otrzymujemy film, w którym fabuły jako takiej właściwie nie ma, a ogół zachowań, urokliwy styl bycia i potencjał intelektualny Houellebecqa tworzą to specyficzne dzieło. Pisarza poznajemy od jego ekscentrycznej natury, w której mieszają się mizoginiczne i mizantropiczne zapędy wraz z przyjemnym, nadzwyczajnie delikatnym i ciepłym stylem bycia. Zderzenie światów średnio rozgarniętych bandziorów i potencjału wielkiego intelektualisty dostarcza nam bardzo ciekawą i dobrze skrojoną, niezobowiązującą opowieść o zwykłym szaleństwie. Całość okraszona jest subtelnym i specyficznym poczuciem humoru, który nie opiera się na tandetnych gagach, lecz na rozmaitości zbitek słownych czy intrygującym ścieraniu się wyżej wspomnianych światów. Styk ten, bywa zarówno rozbrajający i zabawny jak i ciekawy, a przede wszystkim skłaniający widza do refleksji nad cnotą pokory. Dzięki tytułowemu porwaniu, Houellebecq ewidentnie zostaje oczyszczony i szczęśliwy wraca do człowieczego naturalnego piękna. Paradoks i tajemniczość historii dają wyraz bardzo czytelną tezą, iż ofiara porwania wydaje się być za nie… wdzięczna.
Uznając, że jedną z funkcji recenzji jest zachęcenie widza do pójścia do kina lub demotywowanie go w tym zakresie, muszę przyznać, że akurat przy tym filmie muszę być bardzo ostrożny. To absolutnie nie jest film dla wszystkich. Nie oznacza to, że jest to obraz dla widzów bardziej wymagających, inteligentnych czy na inny sposób lepszych. To film dla grupy ludzi specyficznych, którzy znajdują się w osobliwym quazi-niezobowiązującym nastroju. Jeżeli jesteś czytelnikiem Houellebecqa lub po prostu fascynuje Cię natura pisarska i chcesz dowiedzieć się o tej sferze nieco więcej, to na pewno jest to film dla Ciebie. To film bardzo trudny do oceny, w którym nieistotna jest cała realizacyjna wartość obrazu. Ja, po dziwnym odpreżeniu w trakcie seansu i kupiony w całości urokiem Houellebecqa, strzelam z emocji nieco na oślep i daję wysokie 7,5.
Tomasz Samołyk
Porwanie Michela Houellebecqa (2014, reż. Guillaume Nicloux):