Casanova po przejściach

unnamed

Wielu już próbowało naśladować Woody’ego Allena. Niektórym, jak np. Julie Delpy przy jej serii o dwóch dniach, się udało. John Turturro, ze swoim Casanovą po przejściach, trafi jednak do tego większego grona przegranych, którym naśladownictwo nie wyszło na dobre. I to mimo, że do swojego filmu zatrudnił…Woody’ego Allena.

Niby wszystko jak u słynnego nowojorczyka…środowisko żydowskie, dziwny, kontrowersyjny pomysł na biznes, wymyślony przez Murraya (świetny Allen), który wkręca we wszystko swojego najlepszego przyjaciela Fioravante (Turturro). Ma on zostać ekskluzywną męską prostytutką. Na swojej drodze „zawodowej” Fioravante spotka wiele różnych kobiet. Jedna z nich okaże się wyjątkowa – Avigal grana przez Vanessę Paradis.

Nawiązując do jednej z poprzednich recenzji, Casanovę po przejściach należałoby nazwać Allenem po wylewie. Jest to być może lekka przesada, bo film ma swoje niewątpliwe walory. Paradoksalnie jednak główny z nich dowodzi słuszności postawionej tezy. Najważniejszą i największą zaletą filmu jest bowiem sam Woody Allen, tym razem tylko jako główny aktor. Jego fantastyczna rola, a przy okazji świetnie skonstruowana postać, spaja ten film, nadaje mu więcej wigoru niżby na to pozwalał scenariusz Johna Turturro. Jedynie w momentach, w których Allen jest na ekranie, u widza pojawia się uśmiech na twarzy. Allen tym samym, zjadając ten film w całości, potwierdza niejako, że jest tylko jeden niepowtarzalny i niezatapialny, a że przy tym ostatnio wyjątkowo nierówny, to już trudno. Niestety kiedy Turturro przychodzi jednak wymyślić coś samemu, nie opierając wątków na postaci Murraya, pojawiają się problemy. Owe problemy związane są zarówno z oryginalnością, jak i z samym wykonaniem. Oryginalności tutaj bowiem nie ma za grosz – Allen, Delpy, a nawet bracia Coen eksplorowali tematykę wcześniej. Robili to też lepiej niż Turturro, który pozbawiony swojej świetnej obsady (rewelacyjne Stone, Vergara i najlepsza z nich Paradis), nie miałby zdaje się już żadnego oręża pod ręką. Casanova po przejściach jest bowiem filmem wyjątkowo ślamazarnym, nieszczególnie angażującym, a co gorsza nazbyt nostalgicznym, co odbija się na jego śmieszności. Wszystko co zabawne związane jest z Allenem, wszystko co atrakcyjne z pięknymi kobietami. A co zostaje z samego pomysłu Turturro? Niewiele.

Niełatwo jest być Woodym Allenem, nawet mając samego Allena w obsadzie. Dzięki niemu Casanova po przejściach nie jest absolutną porażką, a nawet zyskać może dodatkową gwiazdkę. Szkoda, że nie poprawia ona ogólnej oceny tego przeciętnego filmu.

Maciej Stasierski

Casanova po przejściach (reż. John Turturro):

Stasierski_6

Start typing and press Enter to search