Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że Eastern Boys to kolejny przedstawiciel gatunku kina gejowskiego, które coraz częściej gości w naszych kinach. Jednak film Robina Campillo, niedawny zasłużony zwycięzca Off Plus Camera, jest czymś daleko bardziej złożonym.
Historia rozpoczyna się jako kino społeczne ukazujące pewne niepokojące zjawisko – otóż uciekinierzy z Europy wschodniej ruszają do krajów tzw. starej Unii i tam szukają łatwego łupu poprzez np. prostytuowanie lub wykorzystywanie zdesperowanych mężczyzn, których męczy samotność. Ofiarą takiego oszustwa pada Daniel (znakomity Olivier Rabourdin). Od chwili jego spotkania z gangiem niejakiego Bossa rozpoczyna się inna odsłona Eastern Boys, w której Campillo balansuje zgrabnie między mądrym love story a chwilami męczącym od nadmiaru napięcia thrillerem. Trzeba przyznać, że robi to z pietyzmem i starannością godnymi najlepszych mistrzów gatunku. Największą zaletą Eastern boys, poza idealną mieszkanką gatunków, jest tajemnica. W żadnym momencie nie poznajemy do końca motywacji bohaterów, ich myśli. Dzięki temu w filmie wytwarza się naturalne napięcie, które powstaje głównie w konfrontacji między bohaterami. Siłą rzeczy najlepiej z nich poznajemy Daniela oraz Marka (później Rusłana). To między nimi wywiązuje się relacja początkowo seksualna, później jednak przybierająca niespodziewany obrót. Dzięki fenomenalnemu aktorstwu Rabourdina i Kirilla Emelyanova nie ma momentu, w którym nie wierzylibyśmy w prawdziwość uczuć rodzących się miedzy nimi. Jak wskazałem wcześniej Eastern boys to bardzo mądre, ale też zupełnie nietypowe love story. Podobnie jak nietypowy thriller, w którym nie ma przerysowanych postaci (nawet Boss, ocierający się o karykaturę w interpretacji Danila Vorobyova, ma swoją ludzką stronę), świetnie poprowadzony, w końcówce nabierający świetnego tempa. Dawno nie przeżywałem w kinie takich chwil, w których tak zatraciłbym się w fabule, jak w ostatnich 15 minutach Eastern boys. Tym większe brawa dla Campillo, który poza wielką gatunkową sprawnością swojej opowieści, nie zapomina także o trudnej refleksji na temat nielegalnej imigracji i problemów z gettami, które tworzą obywatele innych krajów w jego ojczystej Francji.
Wysypało w ten weekend premierami filmowymi. Kto by się spodziewał, że najwybitniejszą z nich będzie skromny film Eastern Boys. Zachęcam!
Maciej Stasierski
Eastern Boys (reż. Robin Campillo):