Frank

Frank_recenzja

[Podobnie jak wyrazu twarzy Franka widz nie widzi, tak tutaj i Ty nie widzisz wyrazu mojej twarzy podczas pisania poniższej recenzji. Idąc tropem Franka ułatwię Wam zadanie opisując wyraz mojej twarzy w odpowiednich momentach]

(Witający uśmiech)

Obejrzenie najlepszego filmu I półrocza 2014 r. na kilka dni przed kalendarzowym końcem owego półrocza potraktuje jak dobry hitchcockowski suspens (w tym miejscu kudosy dla Kina Nowe Horyzonty za ogarnięcie przedpremiery na 2 tygodnie przed premierą. Fakturę za promocję zostawimy w kasie kina). Wróćmy jednak do naszego bohatera – Franka. Nie pytajcie o szczegóły – znamy tylko jego imię, widzimy że nosi sztuczną głowę i jest człowiekiem z innej rzeczywistości. A konkretniej jest anglojęzyczną wersją, znanego w specyficznych kręgach w Polsce, wielkiego i dalej tworzącego legendarnego Syntetica. Na potwierdzenie tych niesamowitych słów – oto Frank w akcji (klik,klik), a oto Syntetic w akcji (klik, klik).

(Dumny grymas, błyszczące zęby).

Tak właśnie doszliśmy w rekordowym tempie do sedna sprawy. To film o kulisach bycia chorym psychicznie muzykiem. Słowem biografia Syntetica po angielsku. Co znamienne, reżyser filmu Lenny Abrahamson ma żonę polkę i sam całkiem nieźle mówi po polsku (tutaj dowód). Moja teoria brzmi – Lenny słyszał/słucha polskiego mistrza. Połączcie już sami resztę kropek. Co do treści filmu – im mniej wiecie o tym filmie, tym lepiej dla Was. Nie będzie spoilerem jeśli powiem, że Franka gra Michael Fassbender. I tutaj uwaga, Fassbender bez pokazywania twarzy prezentuje jedną z najlepszych ról w swojej karierze (najlepszą?). Jaką bowiem jest sztuką grać samym (dziwnym) głosem i  (jeszcze bardziej dziwną) motoryką ciała. Dla wielu dziewczyn to jedna z ładniejszych buziek w Hollywood, a tu taka niespodzianka – będą musiały przez cały film patrzeć na psychodeliczną sztuczną głowę.

(Triumfujący uśmieszek, w oczach obijają się klaszczące ręce)

Dlaczego nie znając treści filmu powinniście na niego pójść? Bo to inteligentne kino o twórczej wrażliwości (spotkamy się tutaj z bardzo błyskotliwym podejściem do tematu kreatywności), niezrozumieniu, odosobnieniu, przyjaźni oraz orbitowaniu na kosmicznych rejestrach. Aha, ten film jest skrajnie śmieszny, ale czasami w skrajnie subtelny sposób. Miejsce oczy, uszy i głowy otwarte i przygotowane na każdy niuans. Polecam szczególnie wsłuchać się w to jakiego słownictwa używa Frank (It’s my most likable song ever). Na koniec natomiast rekomenduje Wam wczytać się w pytanie konkursowe poniżej bo jest okazja pójść na Franka za przysłowiowe frytki. A gwarantuje Wam, że ten film nie pozostawi Was obojętnym. Ja dalej nucę te chore teksty.

Frank (reż. Lenny Abrahamson) – dzisiaj Franki zamiast gwiazdek

Gwiazdki Franka

 

 

 

Dominik Sobolewski (Hollywood smile)


 

KONKURS !!!

Mamy dla Was 2 wejściówki na Franka do Kina Nowe Horyzonty we Wrocławiu.

Warunkiem uczestnictwa jest udzielenie odpowiedzi na następujące pytanie:

Jaki jest Twój ulubiony film o muzyku? I dlaczego?

Odpowiedzi ślijcie na kontakt@areyouwatchingclosely.pl.

Macie czas od teraz (samo południe) do końca dnia, czyli do 23.59 dzisiejszego dnia (10.07).

Wybierzemy redakcyjnie najciekawszą odpowiedź.

Wyniki konkursu opublikujemy na naszym profilu Facebookowym (polub nas tam, czasami rozdajemy pieniądze)

Start typing and press Enter to search