Po obejrzeniu drugiej odsłony przygód Niesamowitego Spider-Mana pojawiło się u mnie to samo uczucie, co dwa lata temu – niedosyt. Nie jest on jednak związany z tym, że film Marca Webba nie przypadł mi do gustu. Wręcz odwrotnie Webb po raz kolejny pokazał, że czuje postać Spider-Mana jak nikt inny wcześniej. Niedosyt wynika bardziej z faktu, że Webb nie wziął się za Człowieka-Pająka jako pierwszy. Moglibyśmy wtedy uniknąć rozczarowań związanych z ekranowymi występami Tobey’a Maguire, Kirsten Dunst oraz nietrafionymi pomysłami na postaci czarnych charakterów. Seria Niesamowity Spider-Man naprawia wszystkie błędy poprzedniczki stworzonej przez Sama Raimiego.
W drugiej odsłonie swojej sagi Webb idzie nieco zbyt mocno w zgodzie ze schematem, że w sequelu wszystkiego musi być więcej. Przynajmniej tak mi się wydawało przed obejrzeniem Niesamowitego Spider-Mana 2. Mamy tutaj bowiem dwóch złoczyńców, zamiast jednego, mamy też dłuższy, zrobiony za większe pieniądze film. Na szczęście Marc Webb jest filmowcem bardzo inteligentnym i co najważniejsze niezwykle sprawnym. Dzięki temu niewiele było w filmie momentów, w których narracja wymknęłaby mu się spod kontroli. Co ważne ekspozycja postaci też jest zrobiona wiarygodnie i ciekawie, czego często brakowało w filmach Sama Raimiego, szczególnie w fatalnym trzecim. Najbardziej istotna jest jednak obsada. Webb ma w tej kwestii albo wiele szczęścia, albo niesamowite obsadowe wyczucie. Tak czy siak przy doborze aktorów do swojej sagi jak na razie ani razu się nie pomylił. Połowa sukcesu zarówno pierwszego, jak i tego filmu to zasługa idealnie dobranego Andrew Garfielda, który dokonał absolutnie niebywałej zmiany jakościowej w kwestii wykreowania Petera Parkera. W interpretacji Maguire’a to był nudny gość, Garfield stworzył z niego pełnokrwistą, brawurową postać, która bawi, wzrusza, a co najważniejsze, której bezgranicznie się kibicuje. Podobną zmianę zaproponowała fantastyczna Emma Stone, która nie dość że jest rewelacyjną aktorką, to przy okazji jest przysłowiową kobietą z jajami – zupełne przeciwieństwo mimozowatej Kirsten Dunst. W Niesamowitym Spider-Manie 2 para musi stawić czoło dwóm przeciwnikom – Elektro (Jamie Foxx) oraz znanemu z poprzednich odcinków Harry’emu Osbornowi (fantastyczny Dane DeHaan). Webbowi udało się tę parę skomplikowanych bohaterów zmieścić w jednej fabule, co ważne bez większego uszczerbku dla kreacji każdego z nich. Dzięki postaciom czarnych charakterów, jak i niesamowitej chemii między Parkerem i Gwen Stacy, druga odsłona Niesamowitego Spider-Mana jest ciekawa, chwilami naprawdę ekscytująca, prawie zawsze niesamowicie efektowna. Największa w tym zasługa Webba, który na szczęście nigdy nie zapomina o swoich korzeniach, co wpływa na to, że historia Człowieka-Pająka skrzy się także inteligentnym humorem, pozostając w końcu filmem ludzkim i zupełnie niegłupim – w przypadku filmów o Superbohaterach rzadkość.
Marc Webb i Andrew Garfield to dla Marvela zjawisko porównywalne do pary Christopher Nolan-Christian Bale dla serii o Batmanie. Kolejnym tego dowodem niech będzie właśnie Niesamowity Spider-Man 2, film być może kapkę gorszy od części pierwszej, niemniej w całym uniwersum Marvela zupełnie wyjątkowy!
Niesamowity Spider-Man 2 (reż. Marc Webb)
Maciej Stasierski: