Na finale oskarowego wyścigu dochodzi do przetasowania za sprawą nowego filmu Spike Jonze’a. Reżyser znany z ogromnej wyobraźni, a zarazem twórczej oszczędności, wraca po ponad 4 latach przerwy ze swoim najnowszym filmem. I trzeba to powiedzieć już na wstępie – robi to w niespotykanym stylu! Długo nam przyszło czekać na ten film, mający premierę kilka miesięcy temu w Stanach, a który do polskich kin dociera ze sporym opóźnieniem. Od samego początku byłem raczej wstrzemięźliwy wobec genialnych recenzji jakie zebrał (nie raz już przyszło mi się w ten sposób sparzyć). Do kina wchodziłem więc z otwartym i pozbawionym wszelkiej tezy umysłem. I jak wchodząc byłem raczej na umysłowym jałowym biegu, to wychodząc z kina czułem intelektualne przyśpieszenie rodem z Formuły 1. Ten film wygrywa na tylu frontach!
Kręgosłupem filmu jest niezwykle pomysłowy scenariusz który, oprócz zarysowanej fabuły, tworzy wokół niej zupełnie szampański ekosystem. Rzecz dzieje się w nieokreślonej niedalekiej przyszłości, ale wygląda to w tak zjawiskowy sposób, że nazwałbym to raczej poprawioną stylistycznie i technologicznie teraźniejszością. Jonze jest w tym bezbłędnie metodyczny i nie pozostawia żadnego elementu scenografii przypadkowi. Kadrowanie ujęć, gra światłem oraz silne nasycenie pastelowymi barwami przypomina prace Jacka Vettriano w stylistyce neo-retro. Wizualny sznyt i poetykę film zawdzięcza imponującym zdjęciom Hoyte Van Hoytemy (notabene, operatorowi nadchodzącego Interstellar Christophera Nolana). Całość udźwiękowiona jest natomiast specjalnie napisanym przez Arcade Fire soundtrackiem.
Największą siłą filmu jest jednak fabularny splot postaci Theodore’a (Joaquin Phoenix) z resztą otaczającego go świata. W dużej części – wirtualnego świata. I tutaj wkracza właśnie pomysłowość reżysera, który jest zarazem scenarzystą filmu. Jonze roztacza przed nami potencjalną wizję love-story krojonej na XXII wiek. Sposób uwiarygodnienia i naszpikowania emocjami romansu głównego bohatera z systemem operacyjnym(!) jest wielkim tryumfem scenariusza. Na 99% Oskar za scenariusz oryginalny trafi właśnie do Spike Jonze’a (i będzie to z pewnością jeden z nielicznych trafnych wyborów Akademii w tym roku). Uczłowieczenie komputera za pomocą głosu Scarlett Johansson to jedno z największych aktorskich osiągnięć tego roku. Nie zapominając o Joaquinie Phoenixie, który gra na poziomie praktycznie nieosiągalnym dla reszty swojego aktorskiego pokolenia. Po zeszłorocznej brawurowej kreacji w Mistrzu, Phoenix znów zaskakuje proponując przewrotne, dla swojego wizerunku, wyciszenie i delikatność. Tak zniuansowanej roli męskiej w tym sezonie nie zobaczycie. Drugi plan obfituje w epizodyczne (i bardzo dobre) role Rooney Mary, Amy Adams oraz Olivii Wilde.
Ona to jeden z tych kameralnych, osobistych filmów, które otworzą każde serce. Obawiając się, że film może nie mieć wystarczająco silnej reklamy by przebić się do szerszej świadomości widzów, chce Wam go wszystkim bardzo zarekomendować. Jest to bowiem zdecydowanie numer jeden z całej oskarowej stawki walczącej w kategorii Najlepszy film, a sam film ląduje w moim Top 3 tego sezonu.
KONKURS !!!
By ułatwić Wam obejrzenie tego wyjątkowego filmu przygotowaliśmy dla Was 2 wejściówki do Kina Nowe Horyzonty na ten film!
Sami wybieracie dzień i godzinę. Warunkiem przystąpienia do konkursu jest udzielenie odpowiedzi na poniższe pytanie:
„Jaka jest Twoja ulubiona rola Joaquina Phoenixa? Uzasadnij swój wybór.
Odpowiedzi ślijcie na kontakt@areyouwatchingclosely.pl
Wyniki konkursu w niedzielę o 20.00 na naszym profilu facebookowym (polub nas tu, a co! konkursy mamy regularnie)