Seks, narkotyki i podatki

 

seks

Na początku składam najserdeczniejsze życzenia (a przede wszystkim dużo zdrowia) osobom, które w Polsce odpowiedzialne są za tłumaczenia tytułów obcojęzycznych filmów. Zagadnienie to rzecz jasna mielone jest już od wielu lat i zdaję sobie sprawy jak mało odkrywczy w tym temacie jestem. Spies & Glistrup (a więc nazwiska głównych bohaterów filmu) to po polsku, proszę Państwa, Seks, narkotyki i podatki. Jakich leków zabrakło tłumaczowi Bonnie and Clyde, że nie przetłumaczył tego tytułu na Bank, rabunek i kochankowie? O czym zapomniał lingwisto-pijarowiec przy tłumaczeniu Tom and Jerry, że nie naznaczył tej legendarnej kreskówki tytułem Mysz, kot i niekończąca się gonitwa? No ja nie wiem. A Wy?

Seks, narkotyki i podatki to podróż do drugiej połowy lat 60. Mogens Glistrup (świetny Nicolas Bro) i Simon Spies (Pilou Asbaek) to dwójka ekscentryków, która pragnie zakosztować tego o czym przez jakiś czas marzy każdy z nas. Pukają do drzwi majestatycznego biznesu i gdy nikt im ich nie otwiera, postanawiają spektakularnie je wyważyć. Gdy znajdują się już w środku, najpierw nieśmiało rozglądają się wokół, a potem korzystają z wszystkich przewidywalnych i wyzutych z oryginalności dobrodziejstw permanentnej, szaleńczej rozrywki. Nie wiem jak Wam, ale mi to wszystko już się znudziło. Spodziewajcie się i bądźcie zaskoczeni obecnością narkotyków, prostytutek, bad tripów, głośnej muzyki, a potem problemów, ich chwilowego zażegnania, kolejnych problemów, policji, sądów, nieradzenia sobie z kolejnymi problemami, więzienia i tych fajnych napisów na końcu, które lakonicznie opowiedzą Wam co się działo później oraz jak i kto sfinalizował swoje szalone przygody. Nuda.

Oczywiście przez film prześwitują pewne błyski i naprawdę oryginalne punkty fabularne. Do tych z pewnością należy zaliczyć założenie przez głównego bohatera Stowarzyszenia Miłośników Psychodelii czy jego zamknięcie się sam na sam z wielką małpą w jej klatce. Dodatkowego absurdalnego humoru dostarcza moment kiedy owy bohater wzbudza respekt swojej towarzyszki pokazując jej… swoje genitalia. Poza tym nasze oko może zauroczyć wizualna wersja filmu. Bywa naprawdę błyszcząco i olśniewająco. Niewątpliwymi atutami jest też gra głównych bohaterów. Asbaek rozbawia nas swoją dystyngowaną i ćpunowską manierą, a z Bro bije charyzma od pierwszego do ostatniego taktu tej przeciętnej piosenki, której konstrukcja wygląda następująco: zwrotka-refren-zwrotka-refren-solówka-dwa refreny na koniec dobrze zrobią.

Twórcy filmu Seks, narkotyki i podatki przedstawiali go jako duńską odpowiedź na Wilka z Wall Street. Co powiedzielibyście na to gdybym na strzał z Panzerfausta odpowiedział klępnięciem w pupę? Ja zrobiłbym dokładnie tą samą minę jak wtedy, gdy ktoś chce zamienić się swoimi Klubowymi (tak, są jeszcze w sprzedaży) za moje czerwone Marlboro. Zabrakło rock and rolla.

Samołyk_5

Start typing and press Enter to search