Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął to film, który podpisałaby grupa Monty Pythona, gdyby pochodziła ze Szwecji. Kolejna w tym roku, po znakomitym Obywatelu roku, czarna komedia ze Skandynawii, stanowi dowód na to, że filmowa mapa Europy zaczyna się znacząco zmieniać.
Allan Karlsson to przykład europejskiego Forresta Gumpa. Karlsson kocha wysadzać, uwielbia wszystko co wybuchowe. Dzięki swojej pasji na drodze spotka Stalina, stanie się podwójnym agentem CIA i KGB, trafi do projektu Manhattan. Grający go Robert Gustafsson swoją wyśmienitą rolą oddaje cześć naiwnemu Allanowi, tworząc niezwykle pozytywny obraz prościutkiego człowieka, któremu w życiu mimo przeciwności raczej się udało. Brzmi zupełnie jak Tom Hanks w klasyku Roberta Zemeckisa, nieprawdaż? Forrest Gump jednak był filmem bardziej urokliwym, a przez to też sentymentalnym. Felix Hergren stawia na komedię, chwilami dodajmy absolutnie przezabawną, nie pozwalająca usiedzieć spokojnie w fotelu. Ogląda się to świetnie, wychodzi z kina w znakomitym nastroju. Mając jednak także świadomość, że obejrzało się nie ogłupiające kino rozrywkowe (jest tutaj też miejsce na refleksję. Najważniejsze jednak, że zaraźliwie śmieszne!
Polecam serdecznie! Chyba trzeba mieć bardzo zły dzień, by pozostać obojętnym na perypetie a hundered-year-old geezer.
Maciej Stasierski
Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął: