Z czym najmocniej kojarzy się Wam Irlandia? Z najlepszymi kibicami Euro 2012 (dla przypomnienia)? A może z najlepszą whiskey świata? A może jednak z kinem? Pewnie wielu z Was złapie się w tym momencie za głowę i pomyśli tak: Przecież ja nie znam żadnego kina z Zielonej Wyspy. Ten artykuł powstał, aby to błędne myślenie zrewidować. Jeśli mimo wszystko okaże się, że ktoś jest w temacie zielony, to postaram się go zachęcić do zwrócenia uwagi na ten nieznany mu kawałek kina. Dodam: bardzo dobrego kina.
Kinematografia irlandzka jest bez wątpienia jedną z najlepszych w Europie. Twórcy z Zielonej Wyspy rzadko dotykają tematów łatwych i przyjemnych. Przypominają w tym trochę Polaków, którzy o swojej historii także opowiadają zwykle bardzo na poważnie. Co więc nas różni? Jedno słowo – jakość. Konkretnie jakość realizacji, która irlandzkie filmy stawia na równi z tymi zza Oceanu. Głód Steve’a McQueena jest tego przykładem najbardziej znaczącym. Film opowiadający o głodującym bojowniku IRA (Michael Fassbender w jednej ze swoich najlepszy ról) nie oszczędza widza, przez co staje się najbardziej wstrząsającą i emocjonalnie wiarygodną opowieścią o współczesnej historii Irlandii. Jeśli ktoś chce dobrze poznać McQueena musi zacząć właśnie od tego, nagrodzonego w Cannes, debiutu. Kwintesencja irlandzkiego kina!
Kiedy myślimy o zaangażowanym politycznie kinie z Irlandii, skojarzenie z jednym nazwiskiem jest oczywiste – Jim Sheridan. W słynnym W imię ojca z wybitnymi rolami Daniela Day-Lewisa i zmarłego nie tak dawno Pete Postlethwaite’a, ten znakomity reżyser pokazał co znaczy mieć prawdziwie zielone serce! Nikt wcześniej i nikt później nie potrafił tak mocno uderzyć w prawdziwe wartości Irlandii, jak właśnie Sheridan tym bardzo niedocenionym filmem. Nie jest to na pewno obraz pod relaksującą rozmowę czy do sączenia whisky. Po obejrzeniu W imię ojca nie pozostaje nam nic innego, jak wypić najlepszego Irish Single Malta, zapalić dobre cygaro i zadumać się nad losem ludzi skrzywdzonych przez brytyjski wymiar sprawiedliwości. Sheridan nigdy nie był lepszy!
Po Głodzie i Sheridanie czas na rozluźnienie klimatu. Przypominacie sobie może tę scenę z popularnego talk show? Liam Neeson powinien być właśnie taki! Ewentualnie taki, jak bywał w Life’s too short, kiedy chciał się nauczyć stand-upu. Nie z tego jednak słynie ten wybitny aktor. Patrząc po irlandzku z ikonicznej postaci kultury – Michaela Collinsa, którego wykreował w filmie innego świetnego Irlandczyka (widzicie jak ich dużo?) Neila Jordana. Patrząc globalnie znamy go jako twardziela z Uprowadzonej, Ra’s al Ghula z serii o Batmanie oraz najważniejsze – Oskara Schindlera z filmu Stevena Spielberga. Neeson to postać o tyle unikalna, że w sumie gwiazdą pierwszoligową nie stał się po swoich najlepszych rolach, a bardziej po występach w filmach klasy B (podobno już jednak kończy z takim kinem, czego przykładem może być pierwszoplanowy angaż w najnowszy filmie Martina Scorsese pt. Milczenie Boga). Co istotne jednak nawet z tych prostych produkcyjniaków potrafił tworzyć ciekawe role. To domena największych.
Kończymy na tym naszą podróż po kinie Irlandii. Nie myślcie jednak, że to choćby znaczna część znanych postaci i ciekawych filmów. Po prostu warto coś zostawić na następne lata, kiedy ponownie będziemy świętować Saint Patrick’s Day. Branagh, wspomniany Jordan, Gleeson cierpliwie poczekają na swoją kolej. Tymczasem ruszajcie w drogę po kinematografii Zielonej Wyspy. Start chyba Wam trochę ułatwiliśmy. Pozostaje wziąć do ręki najlepszego Jamesona i dać się ponieść! Będzie się działo!
KONKURS [tylko dla osób pełnoletnich)
A JAKIE JEST TWOJE ULUBIONE FILMOWE SKOJARZENIE Z IRLANDIĄ?
Uzasadnij krótko w komentarzu. Wybierzemy 5 najciekawszych odpowiedzi i nagrodzimy je smacznymi prezentami od Jameson Irish Whiskey. Czas na zgłoszenia do końca 29 marca.
https://www.youtube.com/watch?v=yoTPM1biU-c