„Szefowa”: bez żartów, literalnie…

Melissa McCarthy jest wyjątkowo utalentowaną aktorką komediową – bez wątpliwości. Co więc się dzieje z tym komediowym umysłem, kiedy po przeczytaniu takiego scenariusza jak do Szefowej, stwierdza: Yep, let’s do it!? Odpowiedź w tym konkretnym przypadku może być jedna: Melissa sama maczała palce w tym tekście, a za kamerą stanął jej mąż Ben Falcone. Dużo, ale za mało na dobry, ba za mało na przyzwoity film.  Ten konkretny jest wyjątkowo dramatyczny.

Na tyle dramatyczny, że nie mam ochoty opisywać za bardzo jego fabuły. Powiem tyle: McCarthy gra milionerkę (miliarderkę?), która w wyniku machlojek jej byłego chłopaka (czy coś w ten deseń) ląduje w więzieniu. Po wyjściu na wolność pragnie odbudować swoje wpływy – taka sztampa fabularna, jak to tylko możliwe. Nie byłby to może problem, gdyby ta komedia zawierała chociaż kilka porządnie napisanych gagów. Zawsze to powtarzam – schematy mogą, a wręcz muszą w kinie istnieć, ale trzeba je obracać na swoją korzyść, odświeżać. Niestety Szefowa robi coś odwrotnego – brnie w nieśmieszne, pozbawione świeżości, czerstwe żarty i gagi sytuacyjne.

maxresdefault

Chciałby się człowiek zaśmiać, ale nie ma na to szans. Co gorsza Szefowa jest tyleż nieśmieszna, co wulgarna i wyjątkowo niesmaczna. I nie dlatego, że humor jest tu kloaczny, a bohaterowie puszczają bąki. Nie nie, to może byłoby chwilami zabawne (przypomnę Dirty Grandpa). Jest niesmaczna, żeby powiedzieć niebezpieczna, bo wykorzystuje dzieci w sytuacjach moralnie wątpliwych. Uczy bezwzględności, załatwiania wszystkiego poprzez siłę i brutalność. Jak w kuriozalnej scenie bitwy w okolicach połowy tej 100-minutowej męki, kiedy dzieci walczą z dorosłymi – koszmar!

Co z samą McCarthy – powtarza się, nie ma w niej nic świeżego. Oczywiście, jest tutaj najlepsza, ale raczej nie ze względu na niezwykłą jakość swojej roli, a na brak konkurencji. Peter Dinklage ma rolę, o której powinien zapomnieć. Kristen Bell ma rolę, dzięki której nareszcie o niej ostatecznie zapomnimy – trzymam kciuki. Zapomniałbym, jest jeszcze plejada nieutalentowanych (eufemistycznie to określmy) dzieciaków, które mogą czyścić buty Jacobowi Tremblayowi.

the-boss-movie-2016-reviews-mccarthy-bates

Dlaczego powstają takie filmy? Bo ludzie na nie chodzą. Niech swoistym symbolem upadku amerykańskiej publiczności będzie fakt, że Szefowa, podczas pierwszego weekendu na ekranach, wygrała z nowym Batmanem. Wiem, co powiecie: Przecież tak go krytykowaliście, więc może i dobrze. No niedobrze, bo nawet w takiej konkurencji Szefowa, przy minimalnym elemencie dobrej woli, powinna zniknąć w czeluściach box-office’u i z kin jak szybko się da.

Start typing and press Enter to search