Krótko i na temat: debiut reżyserski Ralpha Fiennesa, adaptacja jednej z mniej znanych sztuk Williama Szekspira „Koriolan”, niesie za sobą kilka podstawowych spostrzeżeń:
1. Przed Fiennesem być może całkiem przyzwoita kariera reżyserska. Pod warunkiem jednak, że będzie potrafił co nieco wzmocnić emocjonalny przekaz, a nie tylko nastawiać się na treść.
2. Jednak da się zaadaptować sztukę Szekpira na współczesność bez większych zgrzytów, za to z zachowaniem niekiedy bardzo uniwersalnych myśli wielkiego dramaturga.
3. Nawet jak nie do końca idzie z fabułą, mając znakomitą obsadę można zrobić wiele. Taką miał Fiennes i dzięki temu dostaliśmy chwilami naprawdę niebywały koncert, którym dyryguje niezwykle sprawną ręką sam reżyser, a pierwsze skrzypce grają Gerald Butler, Brian Cox, a w szczególności niesamowita, kradnąca cały film Vanessa Redgrave.
4. Zdaje się, że bogactwo dzieł Szekspira to studnia bez dna. Może warto więc zacząć sięgać po jego mniej ograne tytuły, zamiast po raz 14sty adaptować „Makbeta” czy „Romeo i Julię”?