Minęło dopiero ciut ponad pół roku od tegorocznej gali Oscarowej, którą zdominowali bracia Cohen i ich kinematograficzny monument To nie jest kraj dla starych ludzi, a oni znów wkradli się na salony świata filmu dzięki premierze ich najnowszej komedii sensacyjnej Tajne przez poufne. Zdecydowanie bardziej to komedia niż film sensacyjny, choć zamysł wydaje się odwrotny.
O co w tym wszystkim chodzi? Generalny zamysł filmu jest taki, że piękni i inteligentni, grają głupich i brzydkich. Bodaj dwaj najwięksi playboye Hollywood, Brad Pitt i George Clooney, dają w tym filmie upust temu, co można by było określić jako wizerunkowe sepukku. Wyglądają i grają w na tyle wynaturzony dla nich sposób, że tworzy to zupełnie nową jakość w ich dotychczasowym dorobku aktorskim. I tutaj się należą szczególne brawa dla Brada Pitta, który jest najsilniejszym aktorskim punktem tego filmu. Jak by ktoś miał co do wątpliwości, to proponuje dobrze mu się przyjrzeć w scenie samochodowej, kiedy przychodzi szantażować Johna Malkovicha.
A jak już jesteśmy przy reszcie obsady to nie wypada nie wspomnieć o wspaniałym powrocie na ekrany Johna Malkovicha, który oparł tutaj niemalże całą swoją kreację na grze głosem. Chyba nie muszę przy tym nikogo przekonywać do tego jak bardzo bogata dykcją i zakresem głosu włada John Malkovich.
Reszta obsady wypada równie znakomicie. Oscarowa Tilda Swinton z łatwością broni swojej aktorskiej pozycji serwując nam dosadną rolę ( i tu muszę to powiedzieć) chłodnej i wyrafinowanej suki. Paradoksalnie najsłabszym aktorskim ogniwem tego filmu jest George Clooney. Nie będe tego tłumaczył, zobaczycie sami o co mi chodzi.
Nie bez powodu skupiłem się w głównej mierze na aktorach, bo jest to jeden z tych filmów, który niemalże w całości opiera się na dialogach, gestach i masie drobnostek, które na ekran przemycają właśnie aktorzy. Tu nie chodzi o formę ni fajerwerki bo to kompletnie nie ten adres.
Do czego mógłbym ten film porównać? Najbliżej mu do 'Big Lebowskiego’, którego bracia Cohen stworzyli dokładnie 10 lat temu. Podobna wielowątkowa, wydawać by się mogła, błaha forma scenariusza zmieszana z pewnym luzem decyzyjnym w prowadzeniu wątków przez aktorów. 'Big Lebowski’ jest w tym porównaniu filmem lepszym, co w żaden sposób nie ujmuję ich najnowszemu filmowi, bo przecież poprzeczka zawieszona jest jakże wysoko.
Puenta?
Pójść do kina i się dobrze bawić, bo jest śmieszne, inteligentnie i z pazurem.
Dominik Sobolewski